Wschód słońca na Babiej Górze jest niewiarygodny. Magiczny. To oskarowy film i najlepszy koncert na którym będziecie. Zresztą, każdy sobie sam wymyśli jakieś tam własne porównanie 🙂 Ale na pewno każdy, bez wyjątku powie, że jednak warto było tę noc zarwać.
W podróży Polska Weekend w Polsce – na szlaku Babiej Góry autor: Magda Wójcik Beskid Żywiecki Diablak, jak nazywa się przykryty kupą głazów wierzchołek, to jeden z najciekawszych punktów widokowych w Polsce. Przy słonecznej pogodzie można stąd oglądać imponującą panoramę Tatr, a z dobrą mapą w ręku rozpoznać wsie leżące u ich podnóży. Babia Góra: szlaki TRASA: KROWIARKI – SOKOLICA – BABIA GÓRA – PRZEŁĘCZ BRONA – MARKOWE SZCZAWINY – KROWIARKI DŁUGOŚĆ: 13,7 KM CZAS: OK. 5 GODZ. 30 MIN Z przeciwnej strony z kolei widać większość wierzchołków Beskidu Żywieckiego, a horyzont sięga okolic Żywca. Już sam przejazd przez Zawoję pod Babią Górą jest imponujący – masywna północna ściana góruje nad wsią (jedną z najdłuższych w Polsce), przez którą wije się droga. Samochodem możemy dotrzeć na Przełęcz Krowiarki położoną 1009 m Tam zostawiamy auto i czerwonym szlakiem, pnącym się łagodnie po grzbiecie masywu, wchodzimy na szczyt – najmniej wprawnemu piechurowi nie zajmie to więcej niż trzy godziny. Przyjemność z wędrówki jest ogromna, bo gdy po 45 minutach od startu wyjdziemy ponad las, będziemy mogli cieszyć się widokami. Diablak jest ich kulminacją. Dla dzieci ta wyprawa to doskonała lekcja geografii – przejdą przez wszystkie warstwy roślinności: las, kosodrzewinę, hale, aż na kamienisty szczyt. Jak w Alpach. Do najbardziej romantycznych przygód zalicza się wejście na Babią Górę w nocy, by z jej wierzchołka obserwować wschód słońca. Na taką wycieczkę należy się dobrze przygotować, ale widok promieni wkradających się o świcie do poszczególnych dolinek jest naprawdę zachwycający. Ze szczytu zejść można, wracając po śladach, albo idąc dalej wzdłuż grzbietu na przełęcz Brona (1408 m a z niej do schroniska na Markowych Szczawinach. Dwa wieki temu szlak przemierzali zbójnicy z dzisiejszej Zawoi wracający z rabunku w bogatszych wsiach orawskich (dziś po stronie słowackiej). Przebudowane schronisko może być świetną bazą noclegową. A od pozostawionego na Krowiarkach samochodu dzieli je ok. 1,5 godz. marszu po płaskiej, leśnej drodze. Przełęcz nazywana jest Krowiarki, bowiem w tej części gór zajmowano się dawniej wypasem krów. Na przełęcz, gdzie zaparkowaliśmy auto, wolarze spędzali zwierzęta po wypasie na noc, a tam czekały już „krowiarki” – kobiety, które przychodziły do pomocy przy dojeniu. fot. Babia Góra – gdzie spać: Spora baza noclegowa jest w Zawoi, a szereg gospodarstw agroturystycznych w Zubrzycy – po orawskiej stronie Babiej Góry. Babia Góra – gdzie zjeść: • Karczma Tabakowy Chodnik, Zawoja-Widły: Szczyci się grillowanym pstrągiem i pierogami. • Restauracja Czarda, Zawoja: Serwuje naturalną w tym miejscu (ze względów historycznych) kuchnię węgierską. • Sklep Zdrowo i Naturalnie, Zawoja: Ma w ofercie świeżego pstrąga; zapytajcie też o kawior z tej ryby i wątróbki w occie. Na miejscu można kupić oscypki, bundz i wiele innych lokalnych produktów, np. orzeźwiającą miodoladę. fot. BEW, East News Okolice Babiej Góry – atrakcje : • Orawski Park Etnograficzny – jest żywą ścieżką kulturalno-historyczną, a jego sercem – Dwór Moniaków. Jego budynki można rozpoznać w filmie „Ogniem i mieczem” – wewnętrzna część gospodarstwa zagrała rynek ukraińskiego miasteczka Czerkasy, • Wypasiona Dolina, Zubrzyca Górna – Dla dzieci park linowy, a dla dorosłych kąpiele borowinowe. Na miejscu jest też bacówka, przed którą spaceruje kilka pokazowych owiec. Zobacz także: 5 agroturystyk, w których odpoczniesz i dobrze zjesz Zostań z nami Zapisz się do Newslettera
Przez kosodrzewinę przedzierał się pieszo, na szczycie spędził noc i podziwiał wschód słońca nad morzem mgieł – widok przyciągający do dzisiaj wielu miłośników gór. „W całych Karpatach ościennych, Babia-gora jest najwyższą. Spoirzawszy z niei przez lunetę na północ, przenosi wszystkie dotąd przebyte góry, i widok w Babia Góra wschód słońca to był cel już mocno zakorzeniony w mojej głowie. Od pewnego czasu przymierzałem się do tego, ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Szkopuł tkwi w szczegółach. Jak się okazuje latem nie jest to takie proste jak chociażby zimą. Wymaga to od nas dużo samozaparcia i zarwania nocy. Ostatnim razem dotarłem na Diablak jakąś godzinę po wschodzie i idąc do góry mijałem tłumy turystów, którzy byli wytrwalsi w swoim postanowieniu niż ja. Oni schodzili, a ja mimo, że spełniony czułem lekki niedosyt. Jeszcze tu wrócę – pomyślałem. Prawie dwa lata później realizuję swoje marzenie i powiem szczerze, że warto było czekać. To co wydarzyło się na samym wierzchołku najwyższego szczytu w Beskidach przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Podsumowując to jednym słowem to był to sztos! STARTUJEMY Za nim przejdziemy do meritum zacznijmy od samego początku. Prawie do samego końca byliśmy przekonani, że nasza ekipa będzie liczyła trzy osoby: JA, Ania i Mateusz. Jak się okazało tuż przed wyjazdem dołączyła do nas totalnie na spontanie Kasia (highmom)! 😉 Można powiedzieć, że Babia jeszcze nigdy nie widziała nas w takim składzie. W planach mieliśmy wyjazd o północy. Bez żadnego spóźnienia wyruszamy samochodem z Pawłowic w kierunku Bielska-Białej – Żywca i Zawoi. Nie wiem jak pozostała część ekipy, ale ja jadę bez jakiekolwiek snu. I jestem kierowcą. Z pracy wróciłem 3-4 godziny wcześniej, więc nawet nie miałem czasu. Tu adrenalina robi swoje. Po spożyciu mini energetyka, w połączeniu z panującą atmosferą w aucie nie ma mowy o znużeniu lub przymknięciu oka nawet na sekundę. Mateusz, najstarszy kompan podróży momentami rozbawiał nas do łez. Mimo, że był to dosłownie środek nocy w aucie panował żywa i energiczna aura. Przed dzień w radiu i tv głosili rekordowe temperatury na sobotę. Mam deja vu, bo w 2019 też był ostry chyc (w wolnym tłumaczeniu po śląsku to upał!). Wtedy też atakowałem wschód, ale jadąc samemu odpuściłem, bo bałem się prawie 2 godzinnej podróży samochodem w nocy. Miałem ubytki snu po całym tygodniu pracy i nie czułem się zbyt pewnie. W takich momentach warto odpuścić. Nic na siłę lub za wszelką cenę! Wyjechałem nieco później i wschód witałem na Sokolicy. Co też nie było najgorszym rozwiązaniem! Zresztą pełną relację z tego wyjazdu wraz z szczegółowym opisem całej trasy z Przełęczy Krowiarek na szczyt znajdziesz pod tym linkiem. Jeśli szukasz opisu poszczególnych etapów tego szlaku to tam go znajdziesz. Tu skupimy się na tym co wydarzyło się bezpośrednio po tym jak słońce przywitało kilkaset osób będących w tym czasie na górze. Mamy więc 19 czerwca, czyli praktycznie za 2 dni zacznie się kalendarzowe lato. Tym samym będziemy mieli najdłuższy dzień w roku. To oznacza, że słońce w tym dniu wstanie bardzo szybko. Dojechaliśmy na parking stosunkowo szybko, bo po 1,5 godziny meldujemy się już na poziomie 1012 m gdzie wokół aut ludzie mijają nas niczym świetliki podczas procesji adwentowej. Szok! Gdzie zaparkować? Godzina 2:00, a górny parking zlokalizowany tuż przy wejściu na szlak ma już praktycznie całe obłożenie. Jakimś cudem znajdujemy miejsce prosząc Pana o lekkie przeparkowanie jego samochodu, który zajmował praktycznie dwa miejsca. Zbieramy się w ekspresowym tempie, bo czeka nas niedługa, ale dość intensywna trasa. Jej początek, aż do Sokolicy jest najbardziej wymagający. Kto był, ten wie. Tu tętno wchodzi na najwyższe obroty, a spalanie kalorii ma całkiem inny wymiar. Później jest już tylko lepiej. Z lewej Kasia, z prawej Ania. Na szczycie mimo, że jest sporo miejsca ciężko znaleźć jakiś kawałek wolnego podłoża, skały. I to godzinę przed samym wschodem, bo na wierzchołek docieramy nieco po 3:30! To bardzo dobry czas. Nie musimy się z niczym spieszyć i mam blisko godzinę, aż słońce wyjdzie zza horyzontu. Rozbijamy swój mały obóz, układając się w kierunku wschodnim i czekamy cierpliwie podziwiając widoki. Nie mogliśmy uwierzyć, że zebrało się w tym dniu tyle osób! Mateusz półżartem, półserio stwierdził, że na Babiej Górze jest w tym czasie porównywalnie tyle samo ludzi co na koncercie Metallica 😉 W między czasie wypijamy jedną kawę na cztery osoby, bo tylko Mateusz wpadł na pomysł, żeby zabrać ciepły kubek kawy. Z reguły nawet latem zabieram ze sobą termos ciepłej herbaty, co może wydawać się nieco dziwne, ale idąc o zmierzchu i będąc już na pewnej wysokości można się nieco zdziwić. Bo bywa tak, że temperatura nie jest zbyt wysoka, a 12-15 stopni w połączeniu z lekkim wiaterkiem może wychłodzić organizm. To nie żart. Lecz przestroga. My na szczęście mamy kurtki oraz bluzy, a z pomocą przychodzi nam również ultra ciepły śpiwór Kasi z firmy Małachowski, którym okrywamy się w czwórkę! Jak twierdzi Kasia śpiwór został wypełniony puchem z super szybkiej gęsi wyścigowej. A tak już na poważnie to jest to nasza lokalna firma z okolic Skoczowa, która szyje takie śpiwory, kurtki specjalistyczne od 1977 roku. Po ich sprzęt sięgają najlepsi himalaiści na całym świecie. Taki skarb mamy na wyciągnięcie ręki, u podnóża Beskidów. PRZEŁĘCZ KROWIARKI POCZĄTEK Jest i ono. Słońce, które budzi świat do życia. Fenomenalne doświadczenie. Babia Góra wschód słońca, czyli wymarzony poranek! Pamiętaj, że mimo warunków pogodowych oraz świetlnych Diablak jest kozacki. Zawsze i wszędzie. Nie bez przyczyny co roku biją tu miliony zafascynowanych tą górą turystów. Ona kryje w sobie wiele tajemnic i potrafi być kapryśna. Stąd też jej nazwa Babia, czyli baba, a resztę to już sobie sami dopowiedzcie, bo ja się nie chce narażać 🙂 Ja osobiście uważam, że ciężko konkurować z tym masywem górskim, jeśli weźmiemy pod uwagę cały Beskid Żywiecki. Tu jedynie, jeśli chodzi o ekspozycję na Tatry powalczyć może jedynie Pilsko. A tak to na horyzoncie nie widzę, żadnego, godnego konkurenta. Babia wymiata! Babia Góra o każdej porze roku. O świcie, w połączeniu z dniem wolnym od pracy, weekendem przyciąga masę ludzi. No cóż tak już ma. Co z tym zrobisz? Nie marudź i weź to na klatę. Taka jest kolej rzeczy. Ktoś mi ostatnio powiedział, że to jedno z najlepszych zdjęć podkreślające specyfikę Babiej. Tam zawsze na górze jest duża grupa ludzi. Ciężko zrobić sobie samemu selfie na tle Babiej, żeby nie ująć kogoś w kadrze stojącego tuż obok, za lub w pobliżu. Po za tym jej szczyt jest bardzo rozległy i ma dużą przestrzeń. Podoba mi się minimalistyczny charakter tego zdjęcia. Ono pokazuje zachowanie oraz sylwetkę turystów, którzy przyjechali tu czasem po kilkaset kilometrów tylko dla tej jednej chwili. To charakterystyczne dla turystyki górskiej, która hartuje, motywuje, przyciąga jak magnes i sprawia, że ludzie wychodzą ze swojej ciepłej, zagrzanej strefy komfortu i przekraczają stereotypy i utarte przez lata granice. To uzależnia i jest jak efekt domino, gdzie doświadczając czegoś raz, chcemy więcej i więcej. Są też TATRY! To co mnie trochę zdziwiło to to, że ludzie 30-40 minut po wschodzie zaczęli się rozchodzić i większość z nich albo wracała tą samą trasą, albo schodzili zupełnie innym szlakiem. Miałem wrażenie, że pierwsze skrzypce zagrało tu słońce, a cała reszta wokół nie miała znaczenia. Halo, a Tatry? Czy ktoś nie zapomniał o czymś równie ważnym? My zmieniliśmy szybciutko lokalizację kierując uwagę na rozległą panoramę Tatr. Tam zrobiliśmy sobie krótką sesję zdjęciową. Na zdjęciach, które tu widzisz widok jest przepiękny i przejrzystość też niczego sobie. Ale na żywo, nie było już tak kolorowo. Wydawać by się mogło, że brak zachmurzenia, ani jednej chmurki na niebie, a widoczność – średnia. To wszystko za sprawą wysokiej temperatury, która sprawiła, że pojawiło się tego typu zamglenie. Za sprawą kilku suwaków w Lightroom-ie udało się podciągnąć ten obraz! To był wyjątkowo długi sezon zimowy co można zaobserwować patrząc na panoramę Tatr w drugiej połowie czerwca. Widocznie są spore ilości śniegu nawet w tych niższych partiach poniżej 2-tysięcy metrów. Idąc wyżej, w tym czasie trzeba było liczyć się z tym, że raki i czekan należy mieć jeszcze przy sobie. Tak to wyglądało mniej więcej bez żadnej ingerencji. Surowe zdjęcie, bez obróbki. Mimo, że jest pięknie to przyszła pora na powrót. Powoli schodzimy w dół. W międzyczasie robimy sobie jeszcze jeden krótki postój w rejonie Gówniaka. Cóż, serce mówi zostań, a rozum i ciało woła „schodź w dół – jak najszybciej do łóżka”. To co tak na prawdę zmusza nas, żeby kierować się w kierunku parkingu to upierdliwe muszki. No, jest ich tu niezliczona ilość. Nosz kurna…. To jest to co pamiętam, gdy byłem tu ostatni raz. Też latem. Może jesienią i zimą jest tu bardziej przyjaźnie? Szybki powrót No i wymarzony powrót do domu! Po nieprzespanej nocy każdy z nas rozsiadając się w aucie marzył o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku. Szkoda, że teleportacja nie ma przełożenia w realnym świecie. To nie fikcja, ale prawdziwe życie, a my potrzebujemy snu. Dziewczyny po kilku kilometrach ucięły sobie zasłużoną drzemkę. Mateusz natomiast, który siedział z przodu, obok, jako pasażer działał niczym telefon, który padał i potrzebował kilku sekund, żeby nabrać siły na kolejne 15 sekund! 😉 Mimo szczerych chęci zmęczenie organizmu brało górę. Pewnie siedząc z boku spałbym jak suseł! Na szczęście wróciliśmy bezpiecznie po 1,5 h trasy. Jest 9:30, a my z uśmiechem na twarzy spuszczamy rolety w mieszkaniu. Zasłużyliśmy na jakieś trzy godziny snu. Można powiedzieć, że to dopiero początek dnia. Dla tych co dopiero wstali. A my spełnieni kładziemy się z czystym sumieniem, bo jeszcze prawie cała sobota przed nami. Dziękuję za ten trip w towarzystwie wspaniałych ludzi! Było na prawdę dobrze! Mam nadzieję, że nasza polecajka pokaże Ci jak na Babiej Górze wschodzi słońce…. 🙂 Wschód słońca na Babiej Górze Fot. Facebook/Babiogórski Park Narodowy. Zimowy poranek na Babiej Górze. Dziś na szczycie siła wiatru sięgała 80 km/h, a temperatura odczuwalna wynosiłaBabia Góra jest najwyższym szczytem Beskidów Zachodnich i poza Tatrami najwyższym szczytem w PolscePozornie łatwa potrafi pokazać prawdziwie górskie oblicze. Nie bez przyczyny nazywana jest Matką NiepogódNajsłynniejszy szlak, ze względu nieco tatrzański charakter, wiedzie na szczyt ze schroniska Markowe SzczawinyMa tę zaletę, że nie spotkamy tu tłumów. Zimą gwarantuje spokój, a często nawet i samotnośćWięcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej Góra to spory masyw. Liczy ok. 10 km długości i osiąga wysokość 1725 m co stawia ją na pierwszym miejscu wśród najwyższych szczytów w Polsce poza Tatrami. Zresztą warunki, zwłaszcza zimą, panują tu często tatrzańskie - istnieje nawet groźba lawin. Szczególnie lawiniaste mogą być północne stoki masywu, które opadają stromymi stokami, sięgającymi nawet do 70 stopni nachylenia. W całym masywie na linii wschód - zachód wyróżnia się kilka wzniesień, Sokolicę, Kępę, Gówniak, Diablak - szczyt Babiej Góry, oraz Małą Babią Górę, czyli Cyl (1517 m na Babią Górę, Beskid Żywiecki - Tatyana Aksenova / ShutterstockOd południa i południowego wschodu masyw Babiej Góry wznosi się nad Kotliną Orawską, dzielącą ją od pasma Tatr. Daje początek (patrząc od strony wschodniej na zachód) Beskidowi Żywieckiemu. Od strony polskiej można pod nią dotrzeć z Orawy (Przełęcz Krowiarki) lub od strony również: Najdłuższa wieś w PolsceNa szczyt wyprowadza kilka szlaków; w tym czerwony beskidzki szlak, ciągnący się z Beskidu Żywieckiego na Diablak i dalej na wschód do Przełęczy Krowiarki; są szlaki wychodzące z północy: z Zawoi lub od strony Czatoży, a także od południa - od strony słowackiej. Najsłynniejsza chyba trasa, ze względu na miejscami tatrzański charakter, to odchodzący od schroniska Markowe Szczawiny na szczyt to żółty szlak, tzw. Perć Akademików. Na jednym odcinku perć zawęża się do skalistego występu ubezpieczonego łańcuchami. Szlak ten jest na zimę zamykany ze względów lub przy załamaniu pogody Babia Góra potrafi jednak pokazać prawdziwie górskie oblicze. Nie bez przyczyny nazywana jest Matką Niepogód. Silny porywisty wiatr na grani zasypujący tyczki, do tego mgła ograniczająca widzialność do kilku metrów, lub też pokrywa śniegu sięgająca ud, sprawiają, że wielu niedoświadczonych w zimowych warunkach turystów miało tu kłopoty. Bywa, że w sidła Matki Niepogód trafiają nawet wytrawni turyści…Wschód słońca na Babiej Górze, Beskid Żywiecki - Tomasz Mazon / ShutterstockZ takimi przypadkami dość często mają do czynienia ratownicy Grup Beskidzkiej i Podhalańskiej GOPR. Mariusz Zaród, były wieloletni naczelnik Grupy Podhalańskiej GOPR, pamięta akcję ratowniczą z 2009 roku, kiedy to w lutym turysta z Krakowa, znający Babią Górę niemal jak własną kieszeń zabłądził, schodząc ze szczytu. - Szukaliśmy go pół nocy, a gdy w końcu znaleźliśmy go, okazało się, że tak się zakręcił, iż poszedł w przeciwną stronę do prawidłowego kierunku - mówi były naczelnik podhalańskiej Grupy GOPR. Turystę odnaleziono wyczerpanego, ale całego i zdrowego. - To dowód na to, że nawet doświadczony, dobrze znający teren człowiek w trudnych warunkach może zabłądzić - mówi Mariusz Zaród. - Ten turysta bywał w masywie Babiej nawet kilka razy w tygodniu. Jego żona, gdy zadzwoniła do nas, że mąż nie wrócił, mówiła "niemożliwe, by on zabłądził".Szlak na Babią Górę, Beskid Żywiecki - Kris Wiktor / ShutterstockRatownikom nie raz zdarzało się w bardzo trudnych warunkach szukać i sprowadzać całe grupy turystów biwakujących w kopule szczytowej. Zwykle pechowi turyści nie przypuszczali, że w tak krótkim czasie może nastąpić załamanie niedawno głośno było o grupie turystów, którzy pomimo skrajnie trudnych warunków pogodowych wybrali się Babią Górę wyłącznie w szortach i butach. Kiedy jedna z kobiet osłabła i groziła jej hipotermia, poprosili o pomoc ratowników GOPR, którzy przetransportowali turystkę do szpitala w poważnym stanie z licznymi również: Golasy w górach. Ekstremalne wyzwanie czy głupota?Warto dodać, że masyw Babiej Góry mają pod swoją pieczą zarówno ratownicy Grupy Beskidzkiej, jak i Podhalańskiej (część wschodnia).Babia Góra, Beskid Żywiecki - Maciej Dubel / Shutterstock- W masywie Babiej Góry i Policy zimą mamy do czynienia z trudnymi przypadkami. Osłabnięcia spowodowane torowaniem w śniegu oraz zabłądzenia to główne przyczyny akcji, które trwają czasem po kilkanaście godzin - mówi Mariusz Zaród. Dodajmy do tego szybko zapadający zimą zmrok i wychłodzenie, które może nastąpić bardzo zakładać, że przy nieprzetartym szlaku, gdy śniegu jest ok. pół metra, czas przejścia trasy wydłuży się nawet o 100 proc. Wyjście na Babią Górę klasyczną pętlą z Przełęczy Krowiarki latem zajmie nam ok. 2,5 godziny. Zimą musimy zakładać czas dwukrotnie dłuższy, szczególnie jeśli szlaki są Góra, Beskid Żywiecki - Chawranphoto / ShutterstockJeśli jednak warunki są dobre, trzyma lekki mróz, śnieg skrzypi i świeci słonce, czy jest coś przyjemniejszego od wędrówki? Pamiętajmy jednak, by zawsze sprawdzić prognozy pogody oraz zasięgnąć informacji w schronisku na Markowych Szczawinach bądź w centrali Grupy Beskidzkiej zimowej turystyce bardzo pomagają kije teleskopowe. Szczególnie jeśli mamy ciężki plecak, zdecydowanie odciążają kręgosłup. Idealne do przemieszczania się w terenie śnieżnym są narty skiturowe lub rakiety śnieżne, coraz bardziej popularne zimą w Beskidach. Wiele schronisk, w tym przebudowane kilka lat temu schronisko na Markowych Szczawinach, prowadzi nawet wypożyczalnie Góra, Beskid Żywiecki - AJSTUDIO PHOTOGRAPHY / ShutterstockWarto też pamiętać, by zimą nie schodzić ze szlaku nie tylko ze względu na ryzyko pobłądzenia, ale także zagrożenie lawinowe. Na Babiej Górze schodzi od kilku do kilkunastu lawin roczne. Ratownicy GOPR prowadzą badania pokrywy śnieżnej, testy lawinowe i na tej podstawie ogłaszają stopień zagrożenia lawinowego. Ta informacja jest dostępna dla turystów na stronach internetowych GOPR oraz Babiogórskiego Parku Narodowego. Zagrożenie w rejonie Babiej Góry jest dosyć duże, natomiast jeśli poruszamy się po dostępnych szlakach, jesteśmy bezpieczni. Zejście ze szlaku powoduje jednak, że łatwo możemy znaleźć się w terenie z Babiej Góry, Beskid Żywiecki - Pavel Szabo / ShutterstockWędrując dolno- i górnoreglowymi lasami masywu Babiej Góry można napotkać wiekowe okazy drzew, np. 400-letnie jodły, 300-letnie buki, a także świerki, których wiek dochodzi do 380 lat. Warto wiedzieć, że wspinając się na szczyt, przechodząc przez piętro kosodrzewiny, osiągamy piętro alpejskie, czyli halne. Babia Góra jest jedynym w Polsce beskidzkim szczytem sięgającym tego piętra. - Piętrowość roślinności jest bardzo dobrze widoczna z Akademickiej Perci - mówi Maciej Mażul z Babiogórskiego Parku Narodowego, który wymienia ten szlak wśród najpiękniejszych, ale i najtrudniejszych. Poleca również szlak wiodący Percią Przyrodników. Wiedzie on przez pierwotne lasy regla dolnego i górnego, wyżej przez skalisty teren i piętro kosodrzewiny. Rekomenduje również wycieczki i spacery szlakami rozpoczynającymi się w rejonie Czatoży, a wiodącymi dolnoreglowymi lasami Góra, Beskid Żywiecki - Maciej Dubel / ShutterstockPodczas swoich wędrówek przy odrobinie szczęścia napotkamy ślady i tropy mieszkańców masywu Babiej Góry lub nawet ich samych. Największą szansę mamy na dostrzeżenie śladów jeleniowatych. - Występują one dość licznie. Poza tym ich ścieżki krzyżują się z naszymi, zwłaszcza zimą, gdy zwierzęta te schodzą niżej - wyjaśnia Maciej Mażul. Babiogórskie lasy zamieszkują także wilki, rysie, borsuki, lisy, a także wydry. Zachodzi tu czasem niedźwiedź. Bywały zimy, gdy drapieżnik gawrował w masywie Babiej. - Ma tu dobre warunki zimowania. Nadają się do tego szczególnie północne zacienione stoki, na których śnieg długo zalega i zwierzę może się "wyspać". Nie obudzi się za wcześnie - wyjaśnia Maciej Mażul. Północna wystawa sprawia, że pokrywa śniegu zalega na niej długo i zima trwa dłużej. Gdyby zwierzę gawrowało na nasłonecznionym południowym stoku, na którym śnieg zniknąłby najszybciej, mogłoby się okazać, że w innych, chłodniejszych i bardziej zaśnieżonych obszarach, nie ma dla niego jeszcze na Babią Górę, Beskid Żywiecki - Kris Wiktor / ShutterstockNajlepsze warunki do obserwacji śladów i tropów zwierząt panują, gdy jest śnieg. - Tropy niedźwiedzia przypominają ślady stóp człowieka, jednak niewątpliwie różni je jeden znaczący szczegół - odbity rysunek długich pazurów (ok. 4 cm). Wilcze tropy bardzo przypominają tropy dużego psa, jednakże są bardziej wydłużone. Oglądając je dokładniej możemy stwierdzić kolejne cechy różniące je od psich - ślady odbite po opuszkach przednich palców są wysunięte przed ślady pozostawione przez opuszki palców bocznych, natomiast opuszka środkowa przedniej łapy ma kształt sercowaty, a tylnej owalny - tłumaczy Maciej Góra ma także i tę zaletę, że nie spotkamy tu tłumów na szlakach. Królowa Beskidów gwarantuje nam spokój, a często nawet i samotność, szczególnie w zimowe szlaków i znaki turystyczne w Polsce - OnetŹródło:OnetData utworzenia: 7 lutego 2022, 13:50Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.
Punkt widokowy Łężeczki i Góra Głazów. Mapa Sierakowskiego Parku Krajobrazowego. Co warto zobaczyć w Sierakowskim Parku Krajobrazowym – ścieżki do przejścia. Wędrówka przez Jary Chalińskie. Ścieżka do Diabelskiego Kamienia. Szlak przez rezerwat przyrody Buki nad Jeziorem Lutomskim.
Babia z Zawoi LajkonikAutor: Majka_WOpracowano: 2016-09-26 07:53:22 Trasa: Lajkonik Sulowa Cyrhla Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Przełęcz Brona Babia Góra Sokolica Przełęcz Krowiarki Cyl Hali Śmietanowej Lajkonik nowa trasa w rejonie Babiej, nowy punkt startowy - Zawoja Lajkonik, podejście czarnym szlakiem przez Stary Groń i Sulową Cyrhlę bardzo ładne, spodobał mi sie ten szlak, na Babiej tłumy! ale prawdziwy tłok to dopiero był na zejściu do Krowiarek, tak wielu było podchodzących, pogoda nam dopisała, choć widoczność taka sobie (nie było widać Tatr), to wreszcie można było więcej zobaczyć niż w czerwcu, po forsownym zejściu do Krowiarek czekało nas podejście na Halę Śmietanową, też świetna trasa, ale zejście przez Mosorny znów dało nam popalić. wyszło ponad 24 km Babia Góra i Cyl Hali Śmietanowej z Zawoi LajkonikAutor: Opracowano: 2016-09-21 08:20:27 Trasa: Lajkonik Sulowa Cyrhla Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Przełęcz Brona Babia Góra Sokolica Przełęcz Krowiarki Cyl Hali Śmietanowej Lajkonik dzień był piękny, podejście czarnym szlakiem na Markowe Szczawiny przez Stary Groń bardzo ładne, polecam ten szlak, nie było na nim żadnych turytsów, potem powyżej Markowych coraz tłoczniej, na szczycie jak zwykle duło, ale prawdziwy tłok dopiero był na zejściu w stronę Krowiarek. Tam dopiero krótki odpoczynek i dalej w stronę Hali Śmietanowej, tam znów bardziej spokojnie. Zejście przez Mosorny Groń równie męczące to zejście z Babiej na Krowiarki. Trasa 24 km, przewyższeń prawie 1500m, czas 7,5 godziny. Hala Krupowa - Babia Góra - Zawoja MarkoweAutor: SzyszaOpracowano: 2016-08-25 18:07:57 Trasa: Skawica Górna Schronisko PTTK Hala Krupowa Polica Cyl Hali Śmietanowej Przełęcz Krowiarki Sokolica Babia Góra Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Sulowa Cyrhla Policzne Drugie podejście na Babią od Krupowej - zaledwie cztery dni później, a pogoda odwrócona o a180 stopni - bez deszczu, bez chmurki, bez mgły, ziemia tylko miejscami jeszcze wilgotna (tam gdzie cienia więcej), 360 stopni widoczności z Diablaka - czasem jednak bywa łaskawy - na szczęście padło i na nas. Traska wyszła 30 km, wróciliśmy zmęczeni, zasadniczo przerwy zaplanowałem dwie w trakcie trasy i tyleż właśie udało się zrobić. Jeszcze cztery dni wcześniej musieliśmy zawrócić i zejść przez Sokolicę - moja Pani się trochę bała uderzać na Babią w deszczu, co uważam za rozsądne, skoro się nie czuła na siłach (dobry turysta to rozważny turysta, nie huzia na Józia). Markowa-Diablak-Cyl-Czatoża-MarkowaAutor: Majka_WOpracowano: 2014-09-18 21:54:23 Trasa: Markowa Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Babia Góra Przełęcz Brona Mała Babia Góra / Cyl Hala Czarnego Nad Czatożą Markowa Prawdziwie letni koniec lata. Start szlakiem zielonym z Markowej do schroniska na Markowych Szczawinach, stamtąd szlakiem żółtym (perć akademicka) na Babią. Choć stromizna spora, sprawnie i bez problemów udało się wejść. Tylko na pierwszej klamrze miałam kłopot się podciągnąć, potem już poszło. Kije trzeba było skręcić i schować do plecaka, żeby mieć wolne obydwie ręce. Na szczycie tradycyjnie wiało zdrowo, nawet słońce nie pomogło, szybko więc zeszliśmy w dół na przełęcz Brona, skąd szlakiem zielonym na Małą Babią, i dalej tym szlakiem aż do Żywieckich Rozstai,potem kawałek czerwonym di Fickowych Rozstai. Stąd już szlakiem żółtym do Czatoży. To najmniej ciekawy fragment wycieczki, las ciemny, trasa kamienista, jednostajnie opadająca. Od skrzyżowania w Czatoży szlakiem niebieskim do Markowej. Zawoja-Babia Góra GraDarOpracowano: 2014-03-22 17:57:31 Trasa: Markowa Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Przełęcz Brona Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Markowa Wstał piękny dzień. Postanowiliśmy całą rodziną iść na Babią Górę. Już na samym początku spotkało nas rozczarowanie. Okazało się, że przy kasie do wejścia do parku musieliśmy się roztać z mamą i naszą sunią Rudką. Zakaz wprowadzania psów. Mama sie poświęciła, mimo że też chciała uczestniczyć w wyprawie, wróciła z suczką na kwatery. Wyprawę zaczęliśmy już tylko w 3 osoby: Grażynka, Sylwia i Ja. Pierwszy odcinek szlaku prowadził w dużej części poprzez kamienny trakt, ładnie utrzymany, piął się stosunkowo stromo to jednak dało się go pokonać z kijkami Trochę zmęczeni wspinaczką doszliśmy do schroniska na Markowych Szczawinach. Tutaj odbyło sie nasze tradycyjne przybicie pieczątki, posiłek w słoneczku i, aby nogi nie "stwardniały" ruszyliśmy na szczyt. Słońce prażyło, widoki tak wspaniałe, że zabrakło by miejsca w aparacie na zdrobienie wszystkich pejzaży. Pomimo tego, że droga kamienna i trzebyło uważać pod nogi, znalazły sie po drodze miejsca widokowe którę także trzebyło uwidocznić, mimo że Grażynka z Sylwią postanowiły poprzeszkadzać w upamiętnieniu widoków Jesteśmy na szczycie. Po drodze widzieliśmy nisko latający szybowiec, którego pilot wykorzystując piekną pogodę, postanowił poogladać nas z góry. Na szczycie miła niespodzianka: tablica pamiątkowa poświęcona Papierzowi Janowi Pawłowi II. Jeszcze jedno zdjęcie upamiętniające zdobycie szczytu Babie Góry i niechetny powrót na kwatery. Podczas zejścia czerwonym szlakiem, ostatni rzut oka na Diablaka z naszą wspólnym fotką (szkoda, że tylko z cieniami w dolince). Pozdrawiamy !!!! Wschód Słońca na Babiej GórzeAutor: piechurek7@ 2014-01-04 11:40:12 Trasa: Lajkonik Sulowa Cyrhla Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Sulowa Cyrhla Lajkonik Mawiają, że każdy prawdziwy turysta podziwiał choć raz wschód Słońca widziany z wierzchołka Babiej Góry... Ponadto: ► opowieść o nocnej eskapadzie przez Babiogórski Parku Narodowego i Perć Akademików ► spotkanie z dziką zwierzyną na Diablaku ► zdjęcia tej jedynej chwili, na którą czekaliśmy całą noc! Zapraszam do wspólnej wędrówki: Pełna legend i innych ciekawostek wyprawa Percią Akademików ku Babiej GórzeAutor: piechurek7@ 2013-12-22 11:29:11 Trasa: Lajkonik Sulowa Cyrhla Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Markowa Babia Góra - najwyższy szczyt polskich Beskidów. Jej wierzchołek nosi nazwę Diablaka, Diablego Zamku lub Diablego Zamczyska. Miejsce to słynie z efektownych wschodów i zachodów Słońca. Znanym zjawiskiem jest morze mgieł rozpościerające się często pomiędzy szczytem Babiej Góry a Tatrami. Z wierzchołka rozpościera się panorama obejmująca Tatry, Niżne Tatry, Podhale Góry Choczańskie, Magurę Orawską, Wielką i Małą Fatrę, Beskidy: Żywiecki, Mały, Makowski, Śląski, Wyspowy oraz Gorce a nawet zabudowania Krakowa. Ponadto: ► poznamy interesującą i burzliwą historię Schroniska na Markowych Szczawinach ► pokonamy najtrudniejszy szlak w polskich Beskidach ► dowiemy się dlaczego Babia Góra zwana jest Matką Niepogód ► spróbujemy rozwikłać tajemnicę etymologii Babii Góry, a także jej związków z diabłem ► dowiemy się co wspólnego Babia Góra miała z arcyksięciem Józefem Habsburgiem ► zwiedzimy jedyne w swoim rodzaju Muzeum Turystyki Górskiej na Markowych Szczawinach Zapraszam do wspólnej wędrówki: goh i zbych - letnia wyprawa na DiablakAutor: kobumaOpracowano: 2013-08-13 19:23:55 Trasa: Nad Czatożą Hala Czarnego Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Markowa Nad Czatożą Trzeba mieć szczęście, żeby trafić na tak wspaniałe warunki idąc na Królową Niepogody :) Poprzedniego dnia deszcz, chłód, a niedzielny ranek ciepły i bezchmurne niebo! Na szlaku początkowo / start o godz. / mijamy kilka osób. Mozolnie pokonujemy leśne schody przez 5 km, średnia prędkość ponad 4 km/h. Potem 3 km trawersujemy zbocze i dochodzimy do schroniska. Po krótkim postoju ok. ruszamy w kierunku żółtego szlaku. Tu już więcej chętnych do zdobycia góry, często kogoś wyprzedzamy, by za chwilę zostać wyprzedzonym. Po wyjściu za granicę lasu ukazują się piękne widoki, więc aparat dostaje zadyszki :)) Pierwsze łańcuchy nad skalną półką, nie wydają się groźne. Później trzeba pokonać 2-3 metry w górę wspinając się po metalowych klamrach za ubezpieczenie majac łańcuchy. Z góry patrzymy jak inni mają "nogi z waty", lepiej nie cierpieć na lęk wysokości! Teraz odsłania się strome, rozległe gołoborze. Nachylenie dochodzi na tym szlaku do 60 stopni! Wreszcie jest kapliczka! Stąd do szczytu już blisko i łatwiej. Przy tej pogodzie Diablak jest oblegany przez turystów. Trzeba szybko znaleźć przytulny załomek na kamieniach, umościć sobie legowisko i już można delektując się widokami spożyć zasłużony posiłek, który choć częściowo zrekompensuje utratę sił. Zejście do przełęczy Brona, a potem do schroniska zajmuje też trochę czasu, ale w dół prawie biegniemy. W schronisku trzeba uzupełnić płyny, dzień przecież gorący, a i zmęczenie daje się we znaki. Jeszcze zielonym szlakiem do Zawoi-Markowa, a potem spacer do Zawoi-Czatoża, gdzie u sympatycznej pani Alinki czeka autko. Jest / /. Warto było, Diablak żegna nas w popoludniowym słońcu. Trasa - 21 km Piątkowa wyprawa na Babią GóręAutor: mynaszlakuOpracowano: 2013-05-11 09:16:19 Trasa: Przełęcz Krowiarki Sokolica Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Szkolnikowe Rozstaje Przełęcz Krowiarki Po maturalnych zmaganiach postanowiliśmy pojechać w góry, a konkretnie w Beskid Żywiecki i jakoś odreagować trudy egzaminów. Do tego pasma zawitaliśmy po raz pierwszy od początku naszych górskich wędrówek. Naszym celem od jakiegoś czasu była Babia Góra zwana również Diablakiem, która jest najwyższym szczytem Beskidu Żywieckiego i najwyższym poza Tatrami szczytem w Polsce. Ponadto Babia Góra leży na obszarze Babiogórskiego Parku Narodowego. Wielu turystów wybierając góry jako formę spędzenia wolnego czasu decyduje się właśnie na wypad na szczyt zaliczany do Korony Gór Polski... Z Babiej Góry do Korbielowa 2012Autor: KamilGajdaOpracowano: 2013-03-07 11:31:31 Trasa: Przełęcz Krowiarki Szkolnikowe Rozstaje Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Babia Góra Przełęcz Brona Mała Babia Góra / Cyl Hala Czarnego Przełęcz Jałowiecka Mędralowa Mędralowa Zachodnia Jaworzyna Beskid Korbielowski Przełęcz Glinne Dostać się do Zawoi to już połowa sukcesu. Tułaczka z polskim kolejami i kursującymi wedle woli mini-busami zajęła nam pół dnia. Podróż rozpoczęliśmy wsiadając do pociagu relacji Katowice-Maków Podhalański około 5 rano, później z Makowa-Podhalańskiego mini-busem do Zawoi Policzne, skąd był jeszcze spory kawałek paskudnej asfaltowej drogi wijącej się pętlami pod górę. Ruch samochodowy był niewielki, więc to nie przeszkadzało, ale ciężki plecak przygotowany na paru-dniową wyrypę wbijał się w obojczyki. Właściwy szlak rozpoczęliśmy o godzinie 15!!! Zupełnie nie tak jak zaplanowaliśmy, bo przecież mieliśmy tego dnia zajść dużo dalej, aż do studenckiego pola namiotowego, niestety poddaliśmy ten jedeń dzień i postanowiliśmy dojść do schroniska na Markowych Szczawinach i tam przenocować. Nocleg nie był tani, ale za to warunki przyzwoite co pozwoliło w świetny sposób zregenerować siły. Następny etap rozpoczęliśmy wcześnie rano. Najpierw śniadanie przed schroniskiem - stołówka była jeszcze zamknięta, ale mieliśmy kuchenkę na gaz, więc problemu nie było. Później wszystko przebiegało zgodnie z planem, aż do moentu gdzie na odcinku czerwonego szlaku do Przełęczy Glinne zabrakło nam wody, a zza gęstych chmur wyszło ostre czerwcowe słonce i zaczęło wyciskać z nas poty. Przez 7-6h marszu nie ma żadnego źródła wody, więc trzeba się dobrze zaopatrzyć zanim jeszcze zaczniemy schodzic z Babiej Góry w tamtą stronę. Dopiero przy końcu szlaku znajduje się skromne gospodarstwo gdzie dzielnie urzęduje starsza kobiecina, która choc narzekała na turystów, pozwoliła nam chrześcijańskim zwyczajem zaczerpnąć wody ze studni. Kiedy z Przełęczy dojechaliśy do Korbielowa - złapaliśmy stopa, jakiegoś transita w którym ledwo zmieściliśmy się z plecakami - zdążylismy jeszcze na połowę meczu inaugurujacego Euro 2012, w tamtejszym szynku. Nic nie smakowało wówczas jak piwo po całym dniu łykania kurzu na szlaku ;) - Babia Góra (Diablak)Autor: stefan26Opracowano: 2012-07-08 14:24:45 Trasa: Przełęcz Krowiarki Szkolnikowe Rozstaje Sokolica Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Szkolnikowe Rozstaje Przełęcz Krowiarki W zeszłym tygodniu, kiedy chodziliśmy po górkach, rozważaliśmy wycieczkę na Diablaka lub, jak kto woli, na Babią Górę. Ta góra od dawna nas interesuje, bo z opisów i relacji osób, trzeba tam koniecznie wejść. Pierwotny plan wycieczki obejmował szlak zielony z Zawoi Markowej –> Schronisko na Markowych Szczawinach –> żółty szklak Percią Akademików na Babią Górę –> czerwony szlak przez Przełęcz Brona do Schroniska na Markowych Szczawinach i powrót zielonym szlakiem do Zawoi Markowej. W piątek wieczorem, kiedy studiowałem mapę pogody, rzuciłem raz jeszcze okiem na opisy naszej trasy. Wątpliwości miałem co do Perci Akademików. O siebie, Monikę i Bartka się nie martwiłem, ale Konrad (5l) wydawał mi się troszkę za mały na ten szlak. Ostatecznie zdecydowałem o zmianie szlaku na inny, bo nie chciałem narażać nas na niebezpieczeństwo oraz nie chciałem zepsuć naszej wyprawy. Z Żor wyruszyliśmy po rano i dojechaliśmy na Przełęcz Krowiarki ok Pogoda zapowiadała się idealna na chodzenie po górach. Zatrzymaliśmy się 100m poniżej wejścia na szlaki. Koszt parkingu to 10 zł za cały dzień. Wejście do Babiogórskiego Parku Narodowego jest płatne (5 zł dorośli, 2,60 zł ulgowy). Przy zakupie biletów dowiedzieliśmy się, że czerwony szlak na Sokolnicę jest zamknięty z powodu remontu, więc nieznacznie musieliśmy zmodyfikować naszą trasę. A więc: start niebieskim szlakiem z Przełęczy Krowiarki (1012m) do Szkolnikowych Rozstajów (1089m). Trasa ok. 30 minut spacerkiem w lesie po równej trasie. Następnie skręcaliśmy w lewo na zielony szlak prowadzący do Sokolicy (1367m). Różnica poziomów na tym odcinku jest spora i trasa cały czas prowadzi po stromych kamiennych schodach. Zmęczenie było duże, a gryzące niemiłosiernie komary nie dawały nam spokoju. Po ok. 50 minutach dotarliśmy na Sokolicę i mogliśmy podziwiać pierwsze widoki. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej już czerwonym szlakiem na Babią Górę (1725m). Szlak bardzo przyjemny i cały czas prowadzący umiarkowanie w górę. Z każdą chwilą duża roślinność (drzewa) zanika odkrywając kamienie i połacie kosodrzewiny. Ja z Konradem szliśmy z przodu mając troszkę lepsze tempo. Monika z Bartkiem w drodze na szczyt zliczali biedronki wygrzewające się na kamienistym szlaku – doliczyli ok 400. Na szlaku przechodziliśmy przez kilka przewyższeń dających wrażenie celu, lecz kiedy osiągaliśmy go, naszym oczom ukazywał się kolejny cel. Tak maszerując pokonywaliśmy kolejno Kępę (1521m), Gówniaka (1617m), by po ok minutach dojść do szczytu na Babią Górę (1725m). Widoki, przy pogodzie którą mieliśmy, były cudowne. Wiaterek wiejący na szczycie łagodził moc świecącego słońca dając komfortowe uczucie. Odpoczywaliśmy ok 30 minut, zjedliśmy co nieco i zrobiliśmy kilka fotek. Następnie ruszyliśmy w dół czerwonym szlakiem w kierunku Przełęczy Brona (1499). Od samego początku zejścia było bardzo stromo i ślisko na luźnych kamieniach, ale widoki były przepiękne. Widzieliśmy między innymi żółty szlak Perci Akademików (kiedyś także tam będziemy). Schodząc uważnie po ok 45 minutach dotarliśmy do Przełęczy Brona i kontynuując zejście czerwonym szlakiem zmierzaliśmy do Schroniskach na Markowych Szczawinach (1180m). Te zejście było już mniej wymagające, ale za to bardziej nudne, bo prowadziło już w lesie. Jakieś 35 minut zajęło nam dojście do schroniska. Po odpoczynku trwającym 15 minut, w trakcie którego uzupełniliśmy płyny i węglowodany, ruszyliśmy do kresu naszej wycieczki czyli Przełęczy Krowiarki. Trasa do celu prowadzi niebieskim szlakiem. Szlak jest raczej nudny, praktycznie płaski i prowadzi cały czas przez las. Po drodze mijaliśmy wejście na żółty szlak Perci Akademików i wejście na zielony szlak do Sokolicy. Czas przejścia ok 2 godziny. My zrobiliśmy jednak tę trasę szybciej, bo cały czas nad naszymi głowami słyszeliśmy grzmoty zapowiadające burzę. Ostatecznie udało nam się uciec przed deszczem i kiedy już opuszczaliśmy parking, pojawiły się pierwsze krople deszczu. Całość trasy z wszystkimi przerwami zajęła nam ok 8 godzin. Cała wycieczka była świetna, a widoki cudowne. Największa trudność na trasie to zielony szlak prowadzący do Sokolnicy (1367m) – krótki, stromy i z komarami :) . Reszta szlaków bardzo przyjemna i dostępna praktycznie dla każdego przeciętnego turysty. Nasze dzieci (9l i 5l) poradziły sobie z trasą bez żadnych problemów. Polecamy bardzo tą trasę. Galeria ze zdjęciami - KLIK Babia Góra z przeł Krowiarki i z powrotemAutor: edypusOpracowano: 2011-12-21 18:42:17 Trasa: Przełęcz Krowiarki Sokolica Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Szkolnikowe Rozstaje Przełęcz KrowiarkiWycieczka przewidziana na piękny weekend (moja była w cudowną niedzielę we wrześniu). Trzeba uwzględnić strasznie mało miejsca na zostawienie samochodu - mały parking i trzeba zostawiać auto na poboczu. Piękna wycieczka pasmem babiogórskim - zejście z góry planowane było krótszym szlakiem żółtym ale okazuje się, że jest to raczej szlak przewidziany na wyjście na Diablak, a nie zejście, a poza tym niefortunnie trafiłem na zakończenie mszy w schronisku Markowe Szczawiny. Tak więc zejście było niemożliwe (nawet wyjście było podobno solidnie utrudnione :P). Polecam, trasa wspaniała z cudownym widokiem (jedyne czego za dużo to ludzi :P). Na Diablak gęsiegoAutor: marta024Opracowano: 2011-11-20 12:30:19 Trasa: Przełęcz Krowiarki Sokolica Babia Góra Przełęcz Brona Schronisko PTTK Markowe Szczawiny Szkolnikowe Rozstaje Przełęcz Wędrowanie gęsiego na tak znany szczyt -w szczycie sezonu- było do przewidzenia- ja jednak w góry chodzę po ciszę dlatego szczęśliwa z tego powodu nie byłam. A do tego jeszcze aparat w plecaku nudził się bez baterii. Mieliśmy z towarzyszem podróży "przyjemność" przyglądania się GOPR-owcom w akcji. Pozwolę sobie tutaj wyrazić szacunek dla tych ludzi. Łatwiej się wędruje wiedząc, że można liczyć na pomoc w potrzebie. A poza tym wycieczka bardzo przyjemna. Polecamy niebieski szlak idący od Markowych Szczawin przez Szkolnikowe Rozstaje do Przełęczy Krowiarki. Jest łagodny i prowadzi przez przepiękne wręcz dziewicze tereny. Pozwala odpocząć mięśniom i przynosi ulgę dla oczu i ducha. W sam raz na zakończenie wycieczki.
Wschód słońca na Babiej Górze to jedna z bardziej interesujących górskich przygód. Często chodzi po głowach co ambitniejszych beskidzkich turystów. My, korzystając z „okienka pogodowego”, podejmujemy się tego wyzwania. Na szczyt dotrzeć można na wiele sposobów. Ale noc jest długa i tak nie będziemy spać, więc decydujemy się atakować szczyt od zachodu. Wędrówkę rozpoczynamy z Koszarawy Bystrej. To tak pi razy oko 5 godzin spokojnego spacerku. tuż przed startem, godzina 22:10 Czasu mamy sporo. Na szczycie pewnie będzie jak to zwykle na Babiej: wietrznie i zimno. Toteż tempo mamy spokojne. Taki w każdym razie jest plan. W praktyce nie jest to wcale takie łatwe. Przedłużamy też przerwy wypoczynkowo-piknikowe. Uprzyjemniają je oczywiście rozmaite smakołyki, które wypełniają nasze plecaki. Górska nocna wędrówka to ciekawe przeżycie. Zawsze. Tym razem ubarwia je jeszcze tlące się drzewo nieopodal szlaku. Taki trochę kadr z horroru. Pobudza bogatą wyobraźnię żeńskiej części wycieczki. W drodze powrotnej okazuje się, że to jedynie dzieło leśników. zapas czekoladowych batonów, które podczas takiej wędrówki smakują dwa razy lepiej Na szczyt docieramy bez problemów nawigacyjnych. Tak z godzinkę przed wschodem słońca. Już wtedy zdecydowanie nie jesteśmy sami. Biwakuje tu już kilkunastu śmiałków. Biegowy rekonesans na lekko pozwala odnaleźć niejako ufortyfikowaną już formację skalną. Dobrze osłonięta od wiatru. Idealna na nasze prowizoryczne obozowisko. Choć nie jest łatwo zaciągnąć tam część naszej ekipy, która zawinęła już swoje zwłoki w NRC. W lekko sennej atmosferze podgrzewamy sobie jeszcze domową zupę pieczarkową. Taki zwyczajny posiłek w tych okolicznościach smakuje oczywiście wybornie. Pogoda cały czas jest dla nas nadzwyczaj łaskawa. Wschód słońca po nieprzespanej nocy to zawsze fajna sprawa. Ale tutaj to jest coś wspaniałego. Widoki dookoła mamy fantastyczne. Chce się żyć dla takich właśnie chwil. Nietrudno też zauważyć, że każdemu ten roztaczający się krajobraz dodaje energii. Powrót już nie szlakiem granicznym a przez Markowe Szczawiny. Z przerwą w przepełnionym luksusami schronisku. Tak dla urozmaicenia idziemy trochę inaczej. Choć w zasadzie i tak nawet ta sama droga w nocy i w dzień to jest zupełnie inna bajka. Po drodze spotykamy jeszcze z drwala z siekierą za pasem niczym jakiś celtycki wojownik. Dla nas mieszczuchów to dość egzotyczny widok. przewodnik i autor tekstu – Marcin Brol Na Na naszym parkingu mamy jeszcze strumyk. Doskonała okazja dla lodowatej kąpieli stóp. Wracamy koła południa. To było bardzo przyjemne kilkanaście godzin górskiej włóczęgi. A tak piękny wschód słońca na pewno pozostanie na długo w naszej pamięci. autor tekstu: MARCIN BROL pozdrawiam, Klaudia.W dniu 24 Listopada. Słońce najwcześniej wschodzi w Rzeszowie, o godzinie 06:59:13, najpóżniej w Świnoujściu, o godzinie 07:46:59. Słońce najwcześniej zachodzi w Suwałkach, o godzinie 15:16:52, najpóżniej w Jeleniej Górze, o godzinie 15:59:54. Najdłuższy dzień w Polsce jest w Zakopanem, trwa 8 godzin, 44 minuty, 43 sekundy. BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego. Wyprawa – sierpień 2020r BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – INFORMACJE Babia Góra to nazwa masywu, a szczyt który kwalifikowany jest jako najwyższy w Beskidzie Żywieckim to Diablak wznoszący się na wysokość m Babia Góra to nie tylko najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego, ale również całego pasma Beskidów Zachodnich. Zresztą gdyby Polska nie posiadała w swoich granicach Tatr to Diablak byłby najwyższym szczytem kraju. BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – WĘDRÓWKA Wędrówka na Babią dla Eli była nowością, dla mnie natomiast to z tego co pamiętam trzecie lub czwarte wyjście. Jednak teraz dopiero wspólnie z Elą zdobyliśmy Diablaka. Na wycieczkę wybraliśmy bardzo pogodną, sierpniową sobotę. Start oczywiście z Krowiarek, gdzie o godzinie 8:30 nie było już miejsca na parkingach. Musieliśmy zaparkować przy ulicy. Było to też spowodowane sporym ruchem nocnym na Babiej, ponieważ po zapowiedziach pięknej pogody w nocy z piątku na sobotę sporo ludzi wychodziło na wschód słońca. Idąc do góry mijaliśmy sporo osób wracających z góry do swoich bolidów. I tak właśnie jest w Krowiarkach, jeśli zapowiadają pogodę to rano naprawdę jest problem z parkingiem. Nie mniej jednak udało nam się zaparkować trochę dalej przy ulicy i ruszyliśmy w drogę. Po drodze oczywiście obowiązkowo trzeba wykupić bilet wejścia do Parku. Dalej to już tylko samo podchodzenie w towarzystwie drzew, aż do pierwszych punktów widokowych znajdujących się już na wysokości ok 1400 m Zaplanowaliśmy przejście czerwonym szlakiem na sam szczyt, a później jak to robi większość startujących z Krowiarek przejście dalej czerwonym traktem do Markowych Szczawin. Stamtąd powrót na parking szlakiem niebieskim. Jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy. Od wspomnianej wysokości 1400 m odczuwaliśmy już mocniejszy, chłodny wiatr. Im wyżej tym mocniej i chłodniej wiało. Jednak w słońcu było super. Przejście między punktami Sokolica – Kępa – Gówniak nie jest męczące, ponieważ prowadzić łagodniejszym podejściem, aniżeli w pierwszej części szlaku. Dopiero na sam szczyt jest trochę ostrzej, ale spokojnie, nie jest stromo. Na górze oczywiście trzeba było wyciągnąć wszystkie ciuchy wiatrochronne z plecaka i nałożyć na kark, bo tu już wiało niemiłosiernie. Podczas naszego wyjścia na szczycie odbywały się jakieś zawody wbiegania na Diablak Percią Akademicką, więc i ludzi było więcej z tego powodu. Sam szczyt jednak jest dość szeroko rozłożony, więc bez problemu znaleźliśmy sobie miejsce na kamieniu, by oczywiście skonsumować prowiant patrząc jednocześnie na wspaniały krajobraz. Widok zacny, ale nie zbyt dobra czystość powietrza, lekkie zamglenie horyzontu trochę ograniczało nam kontemplację krajobrazu. Na szczycie spędziliśmy dobre 20 minut, po czym zeszliśmy dalej czerwonym szlakiem do schroniska w Markowych Szczawinach. Tutaj również krótka przerwa, po której ruszyliśmy już na sam dół niebieskim szlakiem. Nasza trasa to typowa rundka okrężna, jaką najczęściej wybierają turyści wędrujący na Diablak. Idąc na Babią koniecznie trzeba zabrać coś cieplejszego, nawet jeśli na dole jest piękna, ciepła pogoda. Należy też zabrać wodę. Co do posiłku to oczywiście mamy schronisko w Markowych Szczawinach, które serwuje posiłki wraz z napojami, jak to w schronisku. I tak cała wycieczka zajęła nam ponad 6 godzin dając sporo satysfakcji ze zdobycia szczytu. BABIA GÓRA – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – PODSUMOWANIE Całkowity czas przejście to około 6,5 godziny Dystans w obie strony to około 16 km Stopień trudności: wędrując naszym śladem pokazanym na mapce trasę możemy zaliczyć do łatwej, ale wymagającej trochę kondycji. Jeśli idziemy Percią Akademicką to szlak zaliczamy do średnich, dla niektórych trudny z uwagi na ostre podejście zabezpieczone łańcuchami i klamrami. Podziel się z innymi Zawoja Policzne – Babia Góra 6 sierpnia 2022 r. Puchar Polski Skyrunning . Dystans: 8 km. Przewyższenie: +1100 m/-80 m. Start: 6 sierpnia 2022 r. godzina 9:00. Miejsce startu: Ośrodek Turystyczno-Narciarski Mosorny Groń w Zawoi (Zawoja 2525) Meta: Diablak – szczyt Babiej Góry. Limit czasu: 2 godz. Limit miejsc: 250 . ZAPISY Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że na Kazbeku było zimno. Wlazłam tam latem, ale wiecie, pięć tysięcy metrów ponad poziomem morza robi swoje, tak jak załamanie pogody, z którym przyszło nam się zmierzyć. Moje pojęcie tak zwanego pizgania złem, czyli przejmującego zimna, zweryfikowała na nowo niepozorna Babia Góra – niepozorna w zestawieniu z potężnym Kazbekiem. Jednak to ona pokazała nie tyle pazurki, co po prostu szpony. Prawdziwa Królowa Beskidów – z nazwy i charakteru. A zaczęło się od prognozy pogody zwiastującej naprawdę słoneczny acz mroźny weekend na południu Polski. Dodam, że pierwszy weekend wiosny, jednak iście zimowa aura tłumaczy tytuł. Nabrałam apetytu na wschód słońca. Podczas ostatniej wizyty na Babiej Górze zabrakło dobrych warunków, a chciałam w końcu zobaczyć legendarny poranek na Diablaku na własne oczy. A więc postanowione. Na Przełęcz Krowiarki (1012 m gdzie znajduje się parking, dotarliśmy po Nic nie zachęcało do wyściubienia nosa na zewnątrz, gdzie pusto, ciemno, no i zimno jak diabli! Motywuję partnera do żwawej wędrówki, kuszę wizją szybkiego dotarcia do schroniska, a tak naprawdę przekonuję samą siebie, w ten sposób zwalczając własne lenistwo. Szczęśliwie prawdą jest, że wędrówka nie będzie długa – niebieski szlak z Krowiarek do schroniska na Markowych Szczawinach (1180 m) wiedzie niemal płasko, a jego przejście nie zajmuje więcej niż półtorej godziny. Zimowa sceneria dodaje powera, im dalej w las, tym robi się piękniej: iglaki pokrywa gruba warstwa białego puchu, a śnieg przyjemnie skrzypi pod butami. W schronisku jest głucho i cicho, jak się później okaże – tylko do czasu. Wpadam na „genialny” pomysł, by spanko urządzić w turystycznej kuchni, mieszczącej się na najniższym poziomie. W nocy na pewno przyjdzie mnóstwo osób, które tak jak my, będą chciały zobaczyć wschód słońca ze szczytu. Będą się kręcić w przedsionku i jadalni. Tam się nie wyśpimy. A któż po nocach będzie się kręcił po kuchni turystycznej? Odpowiedź brzmi: w pip ludzi. Żeby siorbać zupkę o w nocy; żeby przyjść, podrapać się po głowie i wyjść; żeby poświecić nam latarką po oczach i z wielu innych powodów. Także tego, to nie była najszczęśliwsza miejscówka. 😛 Przypomniałam też sobie, czemu ostatnio wybierałam kwatery zamiast schronisk. To, że w nocy przyjdzie wielu turystów, to było jasne, ale że praktycznie wszyscy oni w dupie będą mieli ciszę nocną i będą drzeć się, co rusz głośno wybuchać śmiechem i tupać buciorami bez opamiętania (kto był na Markowych ten wie, jak tam echo niesie), to już zdążyłam zapomnieć. Kiedy o dziwnej porze wpadam do schroniska, to zamieniam się w kobietę-kota: stąpam cicho na paluszkach i mówię szeptem, bo wiem, że po kątach próbują spać inni turyści. Czy ja jestem już staroświecka? No więc noc była całkowicie nieprzespana, a tak się złożyło, że to już druga pod rząd. Konsekwencje poniosę tego samego dnia, ale już w Zakopanem, gdzie przeniosę się zaraz po zdobyciu Babiej Góry. Plus tej sytuacji był taki, że przynajmniej nie trzeba było się wybudzać o 4 nad ranem:D Wystarczyło przezwyciężyć zmęczenie i wyruszyć na czerwony szlak. Ten od razu pnie się ostro w górę, by pod Przełęczą Brona stanąć dęba. Latem są tam schody, lecz zasypane śniegiem tworzą całkiem strome zbocze. Przełęcz Brona (1408 m) to przełomowe miejsce: z jednej strony otwierają się widoki, z drugiej nieosłonięty teren oznacza wiatr. Z początku znośny, lecz wraz z przerzedzającymi się drzewami rosnący na sile. Dalej na śmiałków czeka podejście grzbietem. Do pokonania jeszcze jakieś 300 metrów przewyższenia, niby niewiele, lecz silne podmuchy czynią z wędrówki ciężką harówę. Walka nie toczy się już tylko o kolejny metry w pionie, czy złapanie oddechu, ale też o utrzymanie kijów w łapach (wiatr raz po raz je wyrywał) i utrzymanie właściwego traktu (kilka razy podmuch nieomal zwiał mnie ze szlaku). Ciekawe doznanie! Widoki były przednie. Przed nami szczyt Babiej Góry, cały w bieli, po lewej niebo czerwieniało, uwydatniając chmurki o fantazyjnych kształtach, po prawej mur Tatr! Jakże ten widok uskrzydla! Nic to, że ręce grabiały coraz bardziej, że wiatr bezlitośnie siekał nieopatulone części twarzy opiłkami lodu, wystarczyło spojrzeć w kierunku ukochanego pasma, by dostać energetycznego i motywacyjnego kopa. Tylko szkoda, że nie mogłam uwiecznić tej chwili na zdjęciu, że nie byłam nawet w stanie wyciągnąć aparatu z plecaka. Ten obraz musi zostać w mojej głowie. Na szczycie ruch jak w Paryżu na wsi. Większość osobników robi fotkę, może dwie i ucieka w dół. Zazdroszczę im tej ewakuacji. Ciężko wyrobić na Diablaku (1725 m) choćby i 5 minut, kiedy temperatura wynosi ledwie kilkanaście kresek poniżej zera. Ale to nic, całą robotę robi wiatrzycho, które bezlitośnie, dojmująco i przenikliwie hula bez opamiętania, obniżając odczuwalną temperaturę o co najmniej 179 stopni. Wszak nie jest tajemnicą, że Babia Góra to masyw leżący w pewnym oddaleniu od innych. Bez osłony jest łatwym celem wszelkiej maści zefirków, wiaterków, wichrów i huraganów, co w połączeniu z mrozem daje wręcz zabójczą kombinację. Zrobienie kilkunastu zdjęć kosztowało naprawdę dużo samozaparcia i potężne skostnienie dłoni, które zaczęły odmarzać dopiero po godzinie. Dużo szybciej można było stracić białe „opierzenie” i szronowy makijaż, jaki tego dnia fundowała Babia Góra. Gratis. Tuż przed świtem Głównie było tak. Trzeba było swoje odstać, by złapać jakieś widoki. 🙂 Po to wszyscy marzliśmy. Pilsko i Romanka Mała Babia Góra Tatry Brand new łapawice założyłam tylko na chwilę, zdjęć w tym nie da się robić. 😛 Z początku zejście nie różniło się od pobytu na Diablaku, czytaj: było równie wietrznie i chmurnie, zupełnie jak na szczycie. Kiedy już straciłam nadzieję na jakiekolwiek widoki, te nagle pojawiły się bez żadnego ostrzeżenia! Przejaśniło się na dobre gdzieś pomiędzy Gówniakiem a Kępą. Na Sokolicy zatrzymaliśmy się na dłuższy czas, by popatrzeć na masyw Babiej Góry. Ciężko uwierzyć, że jeszcze przed chwilą zamienialiśmy się w sopel losu, a teraz delektowaliśmy ciepłymi promieniami słońca. Sokolica jest ostatnim punktem widokowym, dalej ścieżka wchodzi w las, wyprowadzając nas z powrotem na parking na Przełęczy Krowiarki. A więc zatoczyliśmy koło. Na samym początku drogi nieco deprecjonowałam potęgę Babiej Góry. Słyszałam, że potrafi porządnie wychłostać, ale przecież co to dla mnie, zdobywczyni Kazbeku! Pff! Przecież nie może być zimniej niż na pięciotysięczniku! Ano jednak może być. Diablak pokazał rogi i nauczył, żeby nie lekceważyć zimą gór niskich – pagórów, jak lubię je nazywać… *** Kilka godzin po nas, na Babią Górę zawitali znajomi z Gruzji i wycieczki na Śnieżkę. Nie uświadczyli już tak potężnej pizgawicy, ale też nie dane im było podziwiać muru Tatr na horyzoncie. A więc warto było się przemęczyć! Pod latarnią najciemniej 😉 Babia Góra Zejście na Kępę wschodnim grzbietem Babiej Góry Tatry <3 O, tam się namarzłam! 😛 Kępa Na pierwszym planie platforma widokowa na Sokolicy, w tle pasmo Policy Tatry WysokieI troszkę widać Bielskie a nawet Giewont 😉 Masyw Babiej Góry z Sokolicy INFORMACJE PRAKTYCZNE: Na Przełęcz Krowiarki najlepiej dostać się własnym autem. Niestety nie ma regularnej komunikacji w to miejsce. Parking kosztuje 15 zł za dzień (cena z marca 2018). Trasa wycieczki: Przełęcz Krowiarki – Schronisko na Markowych Szczawinach – Przełęcz Brona – Diablak (Babia Góra) – Gówniak – Kępa – Sokolica – Przełęcz Krowiarki szlak niebieski i czerwony Czas: 5h to średni czas przejścia tej trasy bez odpoczynków. Górskie pozdro, Madzia / Wieczna Tułaczka Tu też jest fajnie: Facebook Instagram
Sytuacja wyglądała tak: 8 lutego 2020, godzina 22:00, po powrocie z sobotniego wypadu na Krawców Wierch - pada pomysł by w niedzielę pojechać na wschód słońca na Babią Górę. Pogoda idealna, pełnia księżyca, brak opadów. Szybka decyzja: jedziemy :) Pobudka o drugiej w nocy - zdobycie Babiej od Przełęczy Krowiarki z przejściem przez
Na Babiej górze byłem dwukrotnie, pierwszy raz zimą, a drugi latem. Jeśli masz dylemat czy opłaca się zdobyć Królową Beskidów o wschodzie słońca. Odpowiedź jest bardzo prosta, oczywiście, że warto! Jest to również góra, która wchodzi w skład Korony Gór Polski. Dojazd: Ja jako, że jestem mobilny w góry praktycznie zawsze jeżdżę swoim samochodem. Na szczyt góry prowadzi kilka szlaków. My auto zostawiliśmy na parkingu w Przełęczy Krowiarki. Parking jest płatny. Tylko płatność gotówką. Można zapłacić po zejściu z Diablaka (jeśli startujemy w nocy i zostawiamy auto na parkingu). Możliwy jest dojazd do Zawoi (wtedy dochodzi nam parę km do zrobienia na nogach) busem oraz pociągiem z Katowic i Krakowa. Z parkingu prowadzą 2 szlaki – czerwony i niebieski, jeśli decydujemy się na wejście nocą lub zimą mamy tak naprawde jedną możliwość – szlak czerwony. Szlak niebieski – Perć Akademików jest to bardzo trudny szlak technicznie, jednokierunkowy do góry, wchodzenie nim w nocy byłoby po prostu nieodpowiedzialne, a zimą szlak jest zamknięty. To czy szlak jest otwarty możemy sprawdzić na stronie Babiogórskiego Parku Narodowego. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku pojawi się relacja z tego szlaku 😉 Szlak czerwony ma około 13,5 km w dwie strony. Czas wejścia zależnie od tempa to 2-3 godziny. Dlatego planując wyjście na wschód słońca warto mieć zapas czasowy, lepiej być 30 min za wcześnie niż 3 minuty za późno 😉 Trzeba pamiętać, że górskie wyprawy nocą są dla osób doświadczonych. Jeśli nie czujesz się na siłach, bądź dopiero zaczynasz chodzić po górach, spróbuj zdobyć Diablaka w dzień, potem dopiero w nocy. Zimą czy latem? Pierwszy raz byłem 23 marca, czyli jeśli chodzi o warunki, była to jak najbardziej zima. Od samego parkingu był śnieg, momentami po 2 metry. Bez raków bądź raczków nie było mowy o wchodzeniu. Podczas tego wyjazdu Babia Góra bardzo mnie zaskoczyła z relacji znajomych i internetu dowiedziałem się, że strasznie tam wieje, wręcz „urywa głowę”, a wtedy w ogóle nie wiało, przez cały pobyt nawet igiełka na drzewie się nie poruszyła. Problemem jest to, że można zgubić szlak, punkty orientacyjne są często przykryte śniegiem. Jeśli chodzi o widoki na górze, coś niesamowitego, śnieg łączył się z chmurami, w oddali było widać tatry. Sprzęt potrzebny zimą: czołówka,raki/raczki,ciepłe ubranie,termos z kawą/herbatą,prowiant,aparat do uwiecznienia widoków. 😉 Wejście latem jest o wiele łatwiejsze, nie trzeba uważać na lód oraz śnieg. Byłem tam 15 czerwca. Zapraszam na timelapse ze wschodu 🙂 Sprzęt potrzebny do wejścia latem: czołówka,ciepłe ubrania (na górze jest kilka stopni mniej niż na parkingu oraz najczęściej strasznie wieje!),termos z kawą/herbatą,aparat do uwiecznienia widoków..