Zsa Zsa Gabor sur Paris Match ! Découvrez sa biographie, ses photos, vidéos et interviews exclusives…
Sári Gábor przyszła na świat 6 lutego 1917 roku w Budapeszcie na Węgrzech jako jedna trzech córek węgierskiego zawodowego żołnierza Vilmosa Gábora i Jansci Tilleman. Jej życie od najmłodszych lat kręciło się wokół aktorstwa, dlatego też zdecydował się wyjechać do USA. Tam zaliczyłam swój debiut w komedii muzycznej "Lovely to Look at". Wystąpiła w sumie w 64 fimach. Jednak swoją sławę zyskała nie dzięki rolom w filmach, ale skandalom towrzyskim oraz licznym związkom małżeńskim ( w sumie było ich 9, ale oprócz tego romansowała z wieloma znanymi osobistościami Porfirio Rubirosą ). Słynie dużego poczucia humoru i oryginalnych sądów.
Us der alemannische Wikipedia, der freie Dialäkt-Enzyklopedy. d Zsa Zsa Gabor, 1955. D Zsa Zsa Gabor [ ʒɒ ʒɒ ɡaːbor] (* 6. Februar 1917 z Budapest, Eschtrych-Ungarn as Sári Gábor, [1] au as Zsuzsanna Sári Gábor; [2] † 18. Dezämber 2016 z Los Angeles, Kalifornie [3]) isch e US-amerikanisch - ungarischi Schauspiileri gsii.

Miała 99 lat, 9 mężów, Złoty Glob i tysiące miłośników na całym świecie. O Zsa Zsa Gabor zmarłej 18 grudnia w wieku 99 lat aktorce i bon vivantce mógłby powstać film biograficzny barwniejszy niż scenariusze filmów w których grała. Byłyby w nim nie tylko małżeństwa i zdrady, ale także sarkastyczne sentencje, których nie powstydziłby się James Bond, ale także wystawny styl życia, operacje plastyczne. Byłaby też heroiczna walka ze starością i demencją. 25 lata temu Gianni Versace zginął z rąk mordercy Zsa Zsa pochodzenie Ta historia zaczyna się w przedwojennym Budapeszcie. Zsa Zsa wówczas jeszcze jako Sári Gábor przychodzi na świat. Jest rok 1917 koczy się Wielka Wojna. Jej ojciec jest zawodowym żołnierzem, matka Żydówką. To pochodzenie położy cień na późniejszym życiu aktorki, która w obawie przed nazistami wyemigruje do Ameryki. Póki co są jeszcze lata 30. Na Węgrzech żyją wokół siebie Żydzi, Węgrzy, Niemcy. 19 letnia Sári Gábor zostaje miss swojego kraju. Wkrótce potem po raz pierwszy wychodzi za mąż. Wybrankiem jest turecki dyplomata. To dzięki niemu w 1941 r. Zsa Zsa będzie mogła wyjechać z ogarniętej wojną Europy do USA. Fot. GettyImages Tyle, że nim dotrze za ocean będą już w trakcie rozwodu, a ona jeszcze 8-krotnie stanie na ślubnym kobiercu. Średnio jej małżeństwa będą trwały mniej więcej 4 lata. Choć z wyjątkami. Jedno z małżeństw – z Felipe de Albą potrwało zaledwie dzień i sama Zsa Zsa nie będzie go liczyć Dwa najdłuższe zawrze z Conradem Hiltonem dziedzicem hotelowej fortuny. Ze związku urodzi się też jej jedyne dziecko – córka Constance Francesca Hilton. Najdłuższy i ostatni związek z młodszym o 26 lat niemieckim księciem Frédériciem von Anhal potrwa do śmierci artystki czyli ponad 30 lat. Polecamy też: Ranking jakiego nie było! Zobaczcie najdroższe suknie ślubne w historii! To prawdziwe dzieła sztuki! Zsa Zsa i małżeństwa Liczne małżeństwa i równie liczne romanse z dyplomatami i aktorami sprawią, że Zsa Zsa nabierze dystansu do sfery uczuć. „Mężowie są jak ogień. Niepilnowani wymykają się spod kontroli” - stwierdzi w jednym ze swoich słynnych powiedzeń. Do historii przejedzie też inne: „Człowieka poznasz do końca, dopiero jak się z nim rozwiedziesz”. Ale do historii przeszły też jej futra, przyjęcia, drogie samochody. Pamiętny był też epizod, gdy po zatrzymaniu spoliczkowała policjanta. Jednak nim Gabor stała się skandalistką i zdobywczynią zaręczynowych pierścionków („Żadnego mężczyzny nie nienawidziłam tak mocno by chcieć zwrócić mu jego diamenty” zrobi całkiem przyzwoitą karierę aktorską. Zagra w ponad 70. filmach w słynnym Moulin Rouge z 1952 r., Uprzejmie informujemy, że nie są państwo małżeństwem. Wreszcie w 1958 r. zagrała u Orsona Wellesa w „Dotyku Zła”. Fot. GettyImages Zsa Zsa i skandale W latach 80. gdy po pięknej twarzy pozostały jedynie ślady operacji plastycznych i była sławna tylko dlatego, ze była sławna. Bo Gabor grała mniej (w latach 90. wystąpiła jeszcze w Nagiej Broni), a zainteresowanie sobą podgrzewała jedynie operacjami plastycznymi i małżeństwami. Potem zaczęło szwankować jej zdrowie. W 2002 r. straciła nogę. Ostatnie lata były walką o każdy następny dzień życia. Odeszła w otoczeniu rodziny i przyjaciół – poinformował jej mąż. Polecamy też: Pierścionki zaręczynowe gwiazd! Beyoncé, Paris, Hilton, Kim Kardashian. Która dostała najdroższy?

WEST HOLLYWOOD - Zsa Zsa Gabor, the actress with the redundant first name, received some serious injuries when she fell out of her hospital bed. The 93-year-old actress, whose last movie was titled, My Life With Teddy Roosevelt - The Zsa Zsa Gabor Story , reportedly was watching TV and flicking the channel back and forth between Jeopardy and
- Zabieg przebiegł bez komplikacji - zapewnia jeden z lekarzy opiekujący się leciwą aktorką. - Ze względu na słaby stan zdrowia artystki, będziemy mieć ją stale pod obserwacją - dodaje. Zsa Zsa Gabor musiała zgodzić się na amputację prawej nogi, gdy infekcja, która zaatakowała kończynę zaczęła zagrażać jej życiu. Stan zapalny utrzymywał się przez kilka miesięcy, nie reagując na podawane pacjentce antybiotyki. W lipcu tego roku 93-letnia Zsa Zsa Gabor spadła z łóżka i złamała sobie biodro. Od tego czasu już kilkakrotnie trafiała do szpitala i - jak donosiły amerykańskie media - była umierająca, prosiła nawet księdza o ostatnie namaszczenie. W szpitalu, obok operacji biodra, przeszła także operację usunięcia zatorów, w tym jednego blisko serca. Szczyt kariery tej pochodzącej z Węgier aktorki, zresztą byłej miss tego kraju, przypadł na lata 50. ubiegłego wieku. Później było o niej również bardzo głośno, ale nie z powodu artystycznych osiągnięć, lecz licznych związków z bogatymi mężczyznami. Gabor dziewięć razy wychodziła za mąż. Jej mężem był hotelowy magnat Conrad Hilton. Zobacz galerię zdjęć aktorki!
Despite having lived most of her life in the States, Hungarian actor (though in her day, she was most definitely an actress) and icon Zsa Zsa Gabor, who died in 2016, was laid to rest in her birth city of Budapest, and now has a museum dedicated to her. Opened on the Origo Film Studio as a permanent exhibition, the small museum was dedicated by Rozmowa z Ewą Woydyłło, psychoterapeutką, o tym, jak traktować swoje ciało. Artykuł ukazał się w tygodniku w Pomocniku Psychologicznym, Wydanie 7 w kwietniu 2004 r. JOANNA PODGÓRSKA: – Narcyzm, patologia rozwojowa, tandetne podejście do życia – tak określa pani częste poddawanie się operacjom plastycznym. Jak odnaleźć granicę między abnegacją i aberracją?EWA WOYDYŁŁO: – Wszystko jest kwestią proporcji. Epitety, na które pani się powołuje, nie odnoszą się do wszystkich, którzy poddają się operacjom plastycznym. Sama kieruję na nie czasem moje pacjentki, np. te z poparzoną twarzą czy osoby o wyraźnie zdeformowanych rysach. Twarz to wizytówka człowieka. Defekt w proporcjach czy w symetrii może przeszkadzać w życiu. Po to wynaleziono chirurgię plastyczną, by ludziom pomóc. Po to ona istnieje, by ratować ludzkie dusze i polepszać jakość życia. Natomiast nadmiar szkodzi. Pączki są pyszne, ale zjedz 30, a przypłacisz to zdrowiem. Smutna rzecz, która mnie osobiście, córkę lekarza, boli, to fakt, że lekarze dla kasy gotowi są robić wszystko, to oni nakręcają ten rynek. Mam mniejsze pretensje do kobiet, które obsesyjnie korygują urodę, niż właśnie do lekarzy. Pokusa jest silna. Żeby schudnąć, trzeba długo ćwiczyć, przestrzegać restrykcyjnych diet. A tu proponują, że można sobie szybko odessać to i odsysanie tłuszczu może zmotywować do dalszego odchudzania. Znam osoby, które po takim zabiegu odżyły. Ja jako psycholog, wręcz z poczuciem misji, zachęcam do zmiany, oferuję pomoc w zmianie, namawiam do dążenia do zmiany. Uważam, że ktoś, kto nie chce nic zmieniać, żyje w stagnacji jak w stawie zarośniętym rzęsą. Jeśli czynnikiem wyzwalającym zmianę może się stać liposukcja, to w porządku. Nie krytykuję idei, tylko nadużycie. Ale jak rozpoznać, kiedy zaczyna się nadużycie?To bardzo trudne pytanie, bo jeśli, powiedzmy, amerykańska gwiazda Zsa Zsa Gabor zrobiła 39 operacji plastycznych, to ja tego za dewiację nie uważam. Ona sprzedawała swoją twarz i wygląd; z tego żyła, więc musiała inwestować w swój wizerunek, bo to była jej marka. Jeżeli piękna aktorka robi sobie operacje plastyczne, to proszę bardzo, bo to jest inwestowanie w narzędzie pracy. Natomiast jeżeli kobieta ma kilkoro dzieci, męża, jest fizykiem z wykształcenia i pracuje jako nauczycielka w szkole, to przepraszam bardzo, ale pogoń za wizerunkiem jest przesunięciem wartości i priorytetów. Wielodzietna nauczycielka fizyki nie ma prawa pozbyć się zmarszczek?Ależ oczywiście, że ma. Pytanie, o ilu operacjach mówimy i jakie pieniądze się w tym topi. Nigdy nie będę twierdzić, że wszystkie operacje plastyczne są bez sensu. Rozumiem, że dba się o wygląd, bo to wpływa na zdrowie psychiczne. Samopoczucie jest sprzężone z naszym zdrowiem biologicznym, z długowiecznością, osiągnięciami, szczęściem. Ale czy dziś nie jest tak, że każdy po części trochę pracuje wyglądem? Wszystkie badania potwierdzają, że ładnym żyje się łatwiej i łatwiej osiąga tak było. Dziś po prostu ładność można sobie kupić. Wspaniale, popieram to. Natomiast nie popieram 24-letnich dziewczyn, które chodzą na przykład do solarium, spędzają tam po pół dnia i zostawiają pół pensji. Brałam kiedyś udział w programie telewizyjnym z dziewczyną, która mówiła, że jeżeli jednego dnia nie pójdzie na solarium, to nie może sobie znaleźć miejsca. Była mowa nawet o uzależnieniu. Solarium, skalpel, korekta botoksem, kolagenem czy czymkolwiek, jeżeli staje się celem, a nie środkiem, zaczyna być patologią. Tu działa taki mechanizm jak w przypadku wszystkich uzależnień. Jeżeli alkohol, jedzenie czy cokolwiek innego staje się celem, możemy mówić o chorobie. Wyczuwam to nie jako kobieta, która utożsamia się z lękiem przed starością, tylko jako specjalistka od uzależnień. Czyli obsesyjne dbanie o wygląd można potraktować jak uzależnienie?Tak. Tak jak wszystko: jak pragnienie władzy, obrażalskość, nawet uparte trwanie przy swoim zdaniu, gdy jest niesłuszne. Neurofizjologicznie w naszym mózgu funkcjonuje system, który każe nam dążyć do powtarzania przyjemności. Co nam to dążenie wyhamowuje i kieruje w inną stronę, niekoniecznie spełniającą tę przyjemność? Człowieczeństwo, to, co się nazywa duch, dusza, transcendencja. To jest dorobek homo sapiens. Szkoda, gdy ktoś to traci i idzie taką ścieżką jak doświadczalny szczur, który się nauczy naciskać dźwigienkę dającą orgazm. Szczur będzie zawsze tę dźwigienkę naciskał, nawet jeśli mu się ją zabierze, a potem znowu wprowadzi do klatki, to on do tego wróci. Człowiek może mieć dźwigienkę do naciskania, ale potrafi zrezygnować. To zasadnicza różnica między nami a zwierzętami. Jeżeli operacja plastyczna staje się zabiegiem, który zapełnia pustkę duchową i syci głód poczucia wartości, to trzeba od razu sobie uświadomić, że poczucie wartości tej osoby jest źle ulokowane. Każdy ma prawo do dążenia, aby poczuć się dobrze, ale wraz z dojrzewaniem, rozwojem, przesuwamy sobie poczucie wartości. Aż po kres życia szukamy go w różnych miejscach. Gdzie indziej ma je ulokowane 20-latka, a gdzie indziej 60-latka, która inne rzeczy uważa za ważne. I to jest wspaniałe. Jest miejsce w naszych doświadczeniach na upiększanie się, ale dojrzała osoba wie, co w życiu daje źródło trwałego zadowolenia, satysfakcji, poczucie sensu. Wówczas ciało traktuje jako instrument, a nie ornament. Nawet piękna aktorka może na starość zacząć się uczyć języków obcych, czytać poezje, pisać wspomnienia. Z tych najpiękniejszych chyba tylko Brigitte Bardot potrafiła się naturalnie zestarzeć. Jedni patrzą na nią z podziwem i mówią o godności, inni z politowaniem, jak mogła doprowadzić do zniszczenia nie patrzę ani z politowaniem, ani z podziwem. Po prostu myślę, że w pewnym momencie bardziej niż własna twarz zaczęły ją interesować walenie i młode foki masowo zabijane dla futra. Odkryła pasję, która ją pochłonęła, nikomu nic do tego. Jak chcemy mieć doznania estetyczne, nie musimy odwoływać się do Na obsesyjnie upiększające się kobiety działa pewnie presja kultury masowej z jej kultem Jasne, że działa. Tak jak presja reklamy sprawia, że często zmieniamy samochody. Presja mediów powoduje, że ciągle szukamy plotek czy sensacji. I nawet nie powiedziałabym, że mamy obowiązek się przed tym bronić. Kultura przechodzi po prostu taki etap. To jest jak fala. Po niej pewnie przyjdzie kolejna, inna, bo chyba już bardziej nie da się wyśrubować kultu wizerunku zewnętrznego; chyba już osiągnęliśmy maks. Upiększanie się w nieskończoność grozi czymś bardzo poważnym, zwłaszcza gdy mówimy o chirurgii plastycznej. Przychodzi taki moment, że skalpel nie pomoże. Jeśli jeszcze raz naciągnie się skórę na twarzy i na szyi, a może nawet na łokciach czy pośladkach, to i tak całych ud nie uspręży się i nie uzdatni. Przyjdzie taki moment, w którym skalpel już nic nie pomoże. Co wtedy stanie się z człowiekiem – z tą osobą, która do tej pory robiła sobie regularnie liftingi, operacje, korekty? Zgubi nos jak Michael Jackson?To też, ale przydarzy się jej i inna katastrofa. Jeden z moich przyjaciół, który wykonuje zawód publiczny i jest już mocno wiekowy, zwykle pojawiał się ze swoją piękną, acz wieloletnią żoną. Od pewnego czasu zawsze jest sam. Wyznał mi ostatnio, że jego żona już nie wygląda jak kiedyś i nie chce, żeby ktoś ją oglądał. Jakież to tragiczne! Dla pięknych kobiet, których głównym walorem była uroda, starość jest szczególnie okrutna. Przywiązują się do swojego wizerunku sprzed lat i codzienna konfrontacja przed lustrem jest straszna. Zabiegi kosmetyczne w pewnym momencie wyczerpują swoje możliwości, a życie ludzkie trwa długo, coraz dłużej. Żyjemy po 70, 80, 90 lat. Nie ma szans, żeby również wtedy zachować wizerunek 30-latki. Wobec tego zdrowiej, dojrzalej i bardziej dalekowzrocznie jest pomyśleć sobie tak: no, dobra, dzisiaj wrócę do trzydziestki czy tam czterdziestki, za 5 lat jeszcze raz, ale już za 10 lat – nie. A dodatkowo w to, żeby nikt nie poznał, ile mam lat, włożę mnóstwo ambicji i pieniędzy, które można zainwestować lepiej. Ciągłe upiększanie się kojarzy się z emocjonalną ja wiem? Pustki tam chyba nie ma, bo emocje są ogromne. Jest pragnienie piękna, żal za przemijaniem, być może także narcystyczne przywiązanie do siebie. Takie, że nie można się niczym innym zajmować, tylko swoim wyglądem. Istnieje alternatywa: upiększaj się, upiększaj, dopóki cię to tak strasznie nie pochłania. Tyle, ile akurat masz na zbyciu czasu, energii, pieniędzy. Miło jest pojechać do SPA czy innej odnowy biologicznej, ale w pewnym momencie warto położyć na dwóch szalach różne cele życiowe. Jeden, że mój wygląd będzie się podobać innym. I drugi, że będę się podobać sobie i innym w kategoriach wymagających zmiany dążeń i zainteresowań, czegoś nowego, czym zaskoczę innych, ale również siebie. I co nigdy nie przeminie. Inwestować należy w rzeczy nieprzemijalne. Jeśli na przykład pojedziemy do Francji i kupimy aż 30 kg sera, gdy mamy kilkuosobową rodzinę i kilkunastoosobowe grono znajomych, to on się nam zepsuje; inwestujemy w rzecz, która się szybko zużywa. Rozum podpowiadałby, żeby raczej kupić płytę, apaszkę czy piękne buty, bo to będzie na dłużej. A jeszcze lepiej wydać pieniądze na zwiedzanie zamków nad Loarą, a potem do końca świata opowiadać o tym wspomnieniu. Brzmi rozsądnie, ale czy zna pani jakąś kobietę, która jest całkowicie z siebie zadowolona?Ależ oczywiście. W babskich rozmowach lubimy sobie pomarudzić, ale myślę, że takie kobiety jak Julia Hartwig, Magdalena Środa czy Grażyna Szapołowska są z siebie zadowolone. Nie znaczy to, że nie widzą własnych wad czy defektów. Zawsze coś można znaleźć. Ale przecież nie o to chodzi, żeby zrobić wyliczankę, w której wszystko nam wyjdzie na plus. Tak nigdy nie jest, bo człowiek jest krytyczny, ma zdolność do selekcji, umie wybiórczo patrzeć. Chodzi o sumę, o poczucie, że nie chce się zamienić z nikim innym na swoje życie. I tylko o to chodzi, żeby się nie zamieniać w kogoś innego. Można sobie kupić jeszcze piękniejszą spódnicę, iść do lepszego fryzjera i super, ale żeby gdzieś w głębi było poczucie, że wygląd to mój instrument, którym posługuję się w życiu, a nie ornament, którym ma się cieszyć ktoś inny. Pamiętam badania, w których Europejki pytano, czy są zadowolone ze swojego wyglądu. Polki wypadły fatalnie. Te, które deklarowały, że tak, stanowiły niewielki się bierze z dwóch przyczyn. Pierwszą jest nasza lekko wykrzywiona kokieteria. Polka, która usłyszy, że ma ładną spódnicę, odruchowo zacznie tłumaczyć, że stara, tania albo wcale nieładna, podczas gdy na świecie po prostu odpowiada się: dziękuję bardzo. U nas kindersztuba zawodzi, bo od dziecka trzeba uczyć, że za komplement się dziękuje i tyle. To nie jest temat do rozmowy ani tłumaczeń. My mamy skłonność, żeby powiedzieć o sobie raczej coś źle niż dobrze. Ma to głębokie korzenie wynikające z małego poczucia wartości, historycznych kompleksów, uwarunkowań kulturowych. Polka na pytanie, czy jest z siebie zadowolona, na wszelki wypadek odpowiada, że nie, bo a nuż komuś coś się w niej nie podoba. Druga rzecz to nieracjonalny perfekcjonizm, czyli dążenie do niedoścignionych wzorców. Zajmuj się wyglądem, ale w granicach realności. Dąż do tego, żeby dziś wyglądać lepiej niż wczoraj, proszę bardzo, ale nie wysilaj się, żeby wyglądać jak Claudia Schiffer. Problem w tym, że media poprzez lansowanie celebrytów, podsuwają gotowe wzorce, do których ludzie dążą tak, jakby tam było prawdziwe media szybko, sprawnie i kolorowo sprzedają całą tę krainę pozornej szczęśliwości. Ale przecież w pierwszej lepszej rozmowie z aktorem czy aktorką, a jest ich tygodniowo kilkadziesiąt, można przeczytać, że ważne są dla nich sprawy istotne: rodzicielstwo, buddyzm, wyciszenie czy co tam jeszcze. Z jednej strony jest blichtr, ale równolegle z powierzchownością trochę bulwarową i tandetną oni sami mówią o wartościach i głębszym sensie życia. Niedawno było mnóstwo wspomnień o Gustawie Holoubku. Raz po raz pojawiają się mądre rozmowy z Markiem Kondratem. Ja nie o tej lidze niech sobie tamta druga liga istnieje. Niech sobie hałasuje, tylko kto się w nią tak znowu strasznie wpatruje? kwestia dojrzałości i wykształcenia. Te uproszczone i tandetne pomysły na życie znajdują u nas spory oddźwięk, bo jesteśmy dość niewykształconym społeczeństwem. Dlatego Doda czy Wiśniewski tak łatwo potrafią chwycić ludzi za gardło i za serce. Ale nie dawajmy się. Są też takie rozmowy, w których jest mowa o prawdziwym życiu, a nie tylko udawanie, fajerwerki i lunaparki. Tak się zastanawiam, czy w dawnych czasach presja w kwestii kobiecej urody nie była równie silna. Przecież jedyny rynek, na jakim mogły się realizować, to był rynek tylko uroda decydowała. Łączenie związków leżało w rękach dojrzałych ludzi, to oni swatali pary. Wygląd oczywiście odgrywał rolę (majątek jeszcze większą), a kobiety faktycznie nie miały wtedy innej możliwości zrealizowania się niż poprzez małżeństwo. Musiały przyciągać i wabić. Gdy kobieta nie została wydana za mąż w wieku powiedzmy 25 lat, kończył się jej „termin przydatności” i zostawała starą panną. Stąd się brało przekonanie, że stare panny są brzydkie, bo one już nic wokół siebie nie musiały robić; zaniedbywały się, bo i tak zostawała im tylko rola guwernantki czy ciotki rezydentki. Wygląd przestawał odgrywać jakąkolwiek rolę. Wydawało się, że równouprawnienie zmniejszy presję na kobiety, by dążyły do ideału urody. Tymczasem tak się nie stało, tyle że pojawiła się presja, by do ideału urody dążyli także dobrze. Na pewno im to nie zaszkodzi. Faktycznie u nas dysproporcja między kobietami a mężczyznami pod względem dbania o swój wygląd była ogromna. Mężczyźni chodzili w porozciąganych spodniach, z przetłuszczonymi włosami, brudnymi paznokciami. To było straszne. Najbardziej to było widoczne, gdy wracało się do Polski po dłuższym pobycie za granicą i ze zdumieniem patrzyło, jakie Polki są śliczne i zadbane, jak w niczym nie ustępują kobietom Zachodu; natomiast co z tymi facetami, mój Boże... Jak oni wyglądają i na dodatek jeszcze tym epatują. Zmiana zaczęła się od biznesmenów, yuppies oraz polityków. Do Sejmu wkroczyli wizażyści, styliści, fryzjerzy, masażyści i z ludzi, których wygląd desygnował do PGR, zaczęli robić salonowców. Ktoś zaczął ich ubierać, czyścić te paznokcie, obcinać wiszące strąki, wstawiać zęby. To fantastycznie, bo akurat mężczyznom to się bardzo przydało. Przyszła pora dla nich także na estetykę życia. To już nie wiocha białoruska. To jest etap cywilizowania się. Niech mężczyźni nadgonią, bo mają co. Wszystkim to wyjdzie na zdrowie. Ale i tak kobiety nadal czują się, jakby były towarem na rynku matrymonialnym, mimo że już same wybierają częściej, niż są wybierane. Są bardziej świadome potrzeb i zegara biologicznego, to one chcą wyjść za mąż. Na nie presja działa mocniej. Czy mężczyźni również nie zaczną popadać w te same obsesje związane z wyglądem co kobiety?Myślę, że nie. Ja przynajmniej na razie takich nie znam, nie licząc przypadku Michaela Jacksona. Wiśniewski farbuje sobie włosy na zielono, bo jest mu to potrzebne na scenie, to jego image. Aktorzy, piosenkarze, modele pracują wyglądem i tak jak kobiety tych zawodów muszą o siebie bardzo dbać. Ale pojawiają się sygnały, że anoreksja i bulimia traktowane dotychczas jako choroby kobiet, zaczynają dotykać także młodych tak, ale na razie w minimalnym stopniu. Chyba wciąż można uważać to zjawisko za niegroźne. Może chłopcy faktycznie zaczynają myśleć o nadwadze, dietach, rzeźbieniu sylwetki, ale to nie jest największy problem z młodymi chłopcami. Czy kłopoty z samoakceptacją, które wszystkich mniej lub bardziej dotyczą, mogą mieć źródło w dzieciństwie, w domu rodzinnym?Oczywiście, niemalże wyłącznie. Ale dzieciństwo należy tu potraktować nieco szerzej niż mama i tata; jako wszystkich dorosłych, z którymi dziecko się styka w okresie wczesnorozwojowym – nauczyciele, przedszkolanki, sąsiedzi. Dziecko potrzebuje akceptacji, ale przede wszystkim akceptacji swoich dokonań. Jak mama mówi córeczce: jakie ty masz śliczne oczki, to co ona może zrobić, no, po prostu je ma. Ale potem strasznie jej będzie zależało na tych oczkach. I jak ktoś powie, że druga dziewczynka ma ładniejsze, to będzie nieszczęśliwa. Rodzice i w ogóle dorośli nie powinni chwalić, lecz doceniać. To daje w życiu energię i napęd. Druga rzecz, która bardzo nadweręża poczucie wartości i samoakceptację, to porównywanie. Ono jest jednym z najczęściej popełnianych przez rodziców błędów: dlaczego się nie uczysz tak jak Jasio, nie rysujesz tak ładnie jak Hania, Staś już umie zawiązać buty, a ty jeszcze nie. I co takie dziecko ma zrobić? Jedyny efekt, jaki w ten sposób się osiąga, to budowanie niechęci do osoby, która je wiecznie z kimś porównuje, i dążenie do nierealnych ideałów. W dzieciństwie mamy dostać tyle akceptacji, żeby zbudować własny, solidny fundament, na którym buduje się życie. Żeby to zrobić, trzeba nabrać wiary, że jesteśmy zdolni do rzeczy, które leżą w zasięgu naszych możliwości. Jakie błędy popełniają rodzice, że dziecko buduje fałszywy obraz własnego wyglądu i potem ma z tym kłopot?Przede wszystkim sami są złym wzorem. Bo dzieci nie robią tego, co im mówimy, tylko to, co my robimy. Jeśli mama ma poprzewracane w głowie i cały czas się martwi, jak wygląda, i wokół tego kręci się cały dom, to dziecko wzrasta w przekonaniu, że najważniejszy jest wygląd. I tak to potem leci. Na co się napatrzą, czego się nasłuchają, co wchłoną, to będzie potem owocować. Drugi błąd, to gdy większą wagę, niż w rozsądnych granicach estetyki i zdrowia, przywiązuje się do urody dziecka: wożenie na jakieś dziecięce konkursy piękności, kręcenie loków, strojenie, te chore komunie w sukniach ślubnych. To przestawia porządek, w którym prawidłowy rozwój człowieka powinien przebiegać. Czy dawanie dziewczynce do ręki nierealnego wzorca urody w postaci lalki Barbie nie jest szkodliwe?Oczywiście, że jest. Można dziewczynce kupić lalkę Barbie, ale oprócz tego powinna mieć lalkę szmaciankę z warkoczykami i misia. Lalka Barbie ze wszystkimi akcesoriami i blichtrem nastawia w wyobraźni małych dziewczynek sposób myślenia na niebezpieczne tory. Dorastające 11–12-letnie anorektyczki to są po części produkty lalki Barbie, czyli wszczepienia zupełnie nierealnego wzorca. Spójrzmy na to tak: gdy wychodzimy na ulicę, widzimy ludzi, którzy wyglądają mniej więcej tak jak my. Natomiast chcemy wyglądać tak jak te osoby, których na ulicy nie ma. Widzimy je w kinie, na wybiegach mody, na billboardach. Następuje rodzaj dziwnej schizofrenii: chcę być taka jak wszystkie. Które wszystkie? Te, których nie ma albo jest ich kilkanaście na świecie. Anoreksja i bulimia to choroby polegające na zaburzonym widzeniu siebie, przymierzaniu się do urojonych wzorców. Ale czy dziś my wszyscy po trosze nie szukamy kryteriów samooceny w idealnym świecie?Chyba popsuła się miara, czym jest świat idealny. Z całą pewnością dzisiejsza moda temu sprzyja. Statystyka jest trudno uchwytna, ale podobno 80 proc. studentek przeżywa mniej lub bardziej dotkliwe czy trwałe epizody bulimoreksji. To badania amerykańskie, u nas takich nie robiono. Gdy młodzi ludzie żyją razem w dormitoriach, mają bezpośredni kontakt, są daleko od najbliższych, to napięć nie brakuje. I jak jedna zacznie się odchudzać czy wymiotować, to druga też. Na szczęście większość z tego wychodzi, jeżeli nie na własną rękę, to z pomocą coraz rozumniejszych terapeutów. Ma pani jakiś osobisty patent, jak zmierzyć się z procesem starzenia?Pewnie, że mam. Zresztą każdy musi mieć, kto dożyje choćby sześćdziesiątki. Tylko jedne patenty są lepsze, inne gorsze. Gorsze każą zaprzeczać upływowi czasu wbrew logice, metryce, prawom biologii. Mój patent polega na tym, żeby w ogóle nie zajmować się w życiu niczym, czego nie można zmienić (np. swego wieku!). Lepiej zajmować się tym, co można zmieniać. Przecież nigdy nie zabraknie rzeczy, których można się uczyć, książek, które można czytać, ludzi, których można poznać, miejsc do zwiedzania, nawet myśli, które można pomyśleć. A jak mamy tyle rzeczy do zrobienia, to naprawdę wszystko jedno, ile mamy lat i na ile wyglądamy. Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psychoterapeutka, dr psychologii, ukończyła także historię sztuki i dziennikarstwo. Od lat zajmuje się leczeniem uzależnień w Ośrodku Terapii Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jej dziełem jest rozpowszechnienie w Polsce leczenia według tzw. modelu Minnesota, opartego na filozofii Anonimowych Alkoholików. Autorka wielu książek, „Wybieram wolność, czyli rzecz o wyzwalaniu się z uzależnień”, „Sekrety kobiet”, „My, rodzice dorosłych dzieci”.

The indomitable Zsa Zsa Gabor apparently survived another health crisis and is expected to return home from the hospital on Sunday, her 94th birthday, says her publicist. The veteran glamour girl

Zsa Zsa Gabor Zsa Zsa Gabor (1959) Imię i nazwisko Sári Gábor Data i miejsce urodzenia 6 lutego 1917 Budapeszt Data i miejsce śmierci 18 grudnia 2016 Los Angeles Zawód aktorka Współmałżonek Burhan Belge(1937−1941; rozwód)Conrad Hilton(1942−1947; rozwód)George Sanders(1949−1954; rozwód)Herbert Hutner(1962−1966; rozwód)Joshua Cosden(1966−1967; rozwód)Jack Ryan(1975−1976; rozwód)Michael O’Hara(1976−1982; rozwód)Felipe de Alba(1983; rozwód)Frédéric von Anhalt(1986−2016; jej śmierć) Lata aktywności 1952–1993 Multimedia w Wikimedia Commons Cytaty w Wikicytatach Zsa Zsa Gabor, właśc. Sári Gábor[1][2] (ur. 6 lutego 1917[3][4] w Budapeszcie[5], zm. 18 grudnia 2016 w Los Angeles[6]) – amerykańska aktorka węgierskiego pochodzenia[7]. Życiorys[edytuj | edytuj kod] Wczesne lata[edytuj | edytuj kod] Urodziła się w rodzinie węgierskich Żydów w Budapeszcie, jako jedna z trzech córek zawodowego żołnierza Vilmosa Farkasa Gábora (ur. 19 września 1881, zm. 7 lipca 1962) i jubilerki Janki „Jolie” Tilleman (ur. 30 września 1896, zm. 1 kwietnia 1997). Miała dwie siostry: Evę (ur. 11 lutego 1919, zm. 4 lipca 1995) i Magdę (ur. 11 czerwca 1914, zm. 6 czerwca 1997)[8]. Rodzice aktorki rozwiedli się w 1939 roku, a dwa lata później Janka Gabor z córkami wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Kariera[edytuj | edytuj kod] Karierę sceniczną Zsa Zsa Gabor rozpoczęła w Wiedniu. W 1936 roku Zsa Zsa została Miss Węgier[9]. W 1941 roku wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych i stała się poszukiwaną aktorką z „europejskim stylem, urokiem osobistym i wdziękiem”[10]. Po występie w programie The Milton Berle Show (1950), zadebiutowała na kinowym ekranie w komedii muzycznej Lovely to Look at (1952)[11]. oraz komedii romantycznej Uprzejmie informujemy, że nie są państwo małżeństwem (We're Not Married!, 1952) z Ginger Rogers i Marilyn Monroe. Najbardziej znanymi obrazami z jej udziałem są: dramat biograficzny Moulin Rouge (1952) w reżyserii Johna Hustona, melodramat muzyczny Lili (1953) i thriller Orsona Wellesa Dotyk zła (Touch of Evil, 1958), gdzie zagrała trzecioplanową rolę u boku Charltona Hestona i Marlene Dietrich. W 1958 roku w Los Angeles odebrała nagrodę specjalną Złotego Globu. W sumie wystąpiła w 64. filmach, w tym także w komedii Naga broń 2½: Kto obroni prezydenta? (The Naked Gun 2 1/2, 1991)[12]. Życie prywatne[edytuj | edytuj kod] Była 9 razy zamężna. Po raz pierwszy wyszła za mąż w 1937 roku za tureckiego dyplomatę Burhana Belge (ur. 1899, zm. 1967). Cztery lata później (1941) była już rozwódką. Drugim mężem, w dniu 10 kwietnia 1942 roku, został dziedzic hotelowy Conrad Nicholson Hilton (ur. 1887, zm. 1979), z którym ma jedyną córkę Constance Francescę Hilton (ur. 10 marca 1947 w Nowym Jorku). To małżeństwo przetrwało pięć lat, do roku 1947. Następnie, 2 kwietnia 1949 roku poślubiła pochodzącego z Rosji aktora George’a Sandersa (ur. 1906, zm. 1972), z którym rozwiodła się 1 kwietnia 1954 roku. 9 listopada 1962 roku poślubiła konsultanta finansowego Herberta Hutnera; z którym rozwiodła się 3 marca 1966 roku. Joshua S. Cosden Jr. (od 9 marca 1966 do 18 października 1967). Twórca lalki Barbie – Jack Ryan (od 21 stycznia 1975 do roku 1976). Adwokat Michael O’Hara (1976-1982). Pochodzący z Meksyku aktor i producent filmowy Felipe de Alba (ur. 1924, zm. 2005). Małżeństwo trwało tylko jeden dzień, od 13 kwietnia 1983 do 14 kwietnia 1983. Jej ostatnim mężem był poślubiony 14 lipca 1986 roku niemiecki książę Frédéric von Anhalt (wł. Robert Lichtenberg, ur. 1943), syn policjanta i księżniczki Marie Auguste[3][13]. Zsa Zsa Gabor romansowała także z dominikańskim dyplomatą Porfirio Rubirosą (ur. 1909, zm. 1965), generałem Rafaelem „Ramfisem” Trujillo, synem dominikańskiego dyktatora, i przedsiębiorcą budowlanym Halem Haysem. W listopadzie 2002 roku przeżyła wypadek samochodowy, przez który pozostała częściowo sparaliżowana i od tego czasu poruszała się na wózku inwalidzkim. W 2005 i 2007 roku przeszła dwa udary mózgu. W 2010 roku złamała biodro i przeszła pomyślnie operację wymiany stawu biodrowego. W 2011 roku przeszła amputację prawej nogi, w obawie przed zakażeniem. Zmarła 18 grudnia 2016 w Los Angeles na atak serca w wieku 99 lat[14]. Filmografia[edytuj | edytuj kod] 1952 Uprzejmie informujemy, że nie są państwo małżeństwem (We’re Not Married!) – Eve Melrose Moulin Rouge – Jane Avril Lovely to Look at – Zsa Zsa 1953 Historia trzech miłości (Story of Three Loves, The) – Flirciarka Wróg publiczny numer 1 (L'Ennemi public no 1) – Lola la Blonde Lili – Rosalie 1954: Wielki cyrk (3 Ring Circus) – Saadia 1956: Death of a Scoundrel – Pani Ryan 1958 Królowa kosmosu (Queen of Outer Space) – Talleah Dotyk zła (Touch of Evil) – właścicielka klubu Man Who Wouldn’t Talk, The – Eve Trent 1959: For the First Time – Gloria De Vadnuz 1960: Ninotchka 1962 Lykke og krone – w roli samej siebie Koń, który mówi (Mister Ed) – Zsa Zsa Droga do Hongkongu (Road to Hong Kong, The) – Cameo appearance (sceny usunięte) 1963: Prawo Burke’a (Burke’s Law) – Anna, pokojówka 1964: Prawo Burke’a (Burke’s Law) – komisarz Ilona Buda 1966 Picture Mommy Dead – Jessica Shelley Nowa Alicja w Krainie Czarów (Alice in Wonderland or What's a Nice Kid Like You Doing in a Place Like This?) – Królowa kier Drop Dead Darling – Gigi 1967: Bonanza (odcinek Maestro Hoss) – Madame Marova 1968: Batman – Minerva 1976: Won Ton Ton – pies, który ocalił Hollywood (Won Ton Ton, the Dog Who Saved Hollywood) – gwiazda na premierze 1979: Supertrain – Audrey 1980 Statek miłości (The Love Boat) – Annette Marquez Men Who Rate a 10 – w roli samej siebie 1981: Fakty życia (The Facts of Life) – Countess Calvet 1982: Knots Landing – w roli samej siebie 1983: Matt Houston – Zizi 1984: Frankenstein’s Great Aunt Tillie – Clara 1985: Dziewczyny z Kalifornii (California Girls, TV) – w roli samej siebie 1987 Koszmar z ulicy Wiązów III: Wojownicy snów (Nightmare On Elm Street: Dream Warriors, A) – w roli samej siebie Johann Strauss – Niekoronowany król (Johann Strauss – Der König ohne Krone) – Ciotka Amalie 1989: Hollywood on Horses – w roli samej siebie 1990: Miasto (City) – Babette Croquette 1991: Bajer z Bel-Air (The Fresh Prince of Bel-Air) – Sonya Lamor 1992: The Naked Truth – Stewardesa 1993: Bogate biedaki (The Beverly Hillbillies) – w roli samej siebie 1994 Kobiety Hollywood (Hollywood Women) – w roli samej siebie That's Entertainment! III Behind the Screen – w roli samej siebie 1996: Grunt to rodzinka II (A Very Brady Sequel) – w roli samej siebie Nagrody[edytuj | edytuj kod] Złoty Glob 1952 Nagroda Specjalna Przypisy[edytuj | edytuj kod] ↑ Zsa Zsa Gabor (ang.). Listal. [dostęp 2015-04-05]. ↑ Sári Gábor a kupléival hódít (węg.). [dostęp 2015-04-05]. ↑ a b Who is Zsa Zsa Gábor (actress) (ang.). Omnilexica. [dostęp 2015-04-05]. ↑ Zsa-Zsa Gabor (ang.). AdoroCinema. [dostęp 2015-04-05]. ↑ Zsa Zsa Gabor (ang.). [dostęp 2015-04-05]. [zarchiwizowane z tego adresu (2015-04-10)]. ↑ Zsa Zsa Gabor, one of the first celebutantes, is dead at 99 (ang.). USA Today. [dostęp 2016-12-19]. ↑ Zsa Zsa Gabor (ang.). Spokeo People Search. [dostęp 2015-04-05]. ↑ Zsa Zsa Gabor News, Pictures, and Videos (ang.). [dostęp 2015-04-05]. ↑ Zsa Zsa Gabor – Biography – Actress (ang.). [dostęp 2015-04-05]. ↑ Zsa Zsa Gabor (ang.). [dostęp 2015-04-05]. [zarchiwizowane z tego adresu (2015-04-10)]. ↑ Zsa Zsa Gabor (ang.). Encyclopaedia Britannica. [dostęp 2015-04-05]. ↑ Zsa Zsa Gabor (ang.). The New York Times. [dostęp 2015-04-05]. ↑ Zsa Zsa Gabor Biography (1917-) (ang.). Film Reference. [dostęp 2015-04-05]. ↑ Victor Morton (2016-12-18): Zsa Zsa Gabor dies at 99: report (ang.). The Washington Times. [dostęp 2016-12-19]. Linki zewnętrzne[edytuj | edytuj kod] Zsa Zsa Gabor w bazie IMDb (ang.) Zsa Zsa Gabor w bazie Filmweb Zsa Zsa Gabor w bazie Notable Names Database (ang.) Kontrola autorytatywna (osoba):ISNI: 0000 0001 2145 2637VIAF: 100258285LCCN: n84216417GND: 140459472LIBRIS: zw9dhgnh4r7mkqnBnF: 13948652sSUDOC: 067117139SBN: RAVV392609NLA: 35108585NKC: xx0168497BNE: XX938649NTA: 240741552BIBSYS: 99068687PLWABN: 9810655834605606NUKAT: n2005145547J9U: 987007449344005171NSK: 000318265CONOR: 173631843NSZL: 183913WorldCat: lccn-n84216417
After Gabor's death in 2016 Anhalt was forced by the owners to move out of the house. The owners never moved in and ended up selling the house a year later in 2017 for a $1 Million loss at $10 Million. The house was sold again in 2018 for $20.8 Million. In 2020 the home was sold for $16 Million to it's current owner, Singapore-based diamond and
Zsa Zsa Gabor, one of the first celebutantes, is dead at 99. Gabor's husband, Frederic von Anhalt, gave a 40-minute eulogy that focused on Gabor's thirst for the limelight. Zsa Zsa Gabor passed away at the age of 99 on Sunday. She and her sisters, Eva Gabor and Magda Gabor, were famous socialites known for their glamorous and lavish lifestyle. Actress and socialite Zsa Zsa Gabor passed away at the age of 99 in her home. Her husband, Frédéric Prinz Von Anhalt confirmed that she suffered from a heart attack. A traffic accident leaves Zsa Zsa in a temporary coma (so says the Sheriff) but Zsa Zsa's daughter stated, "She was never in a coma. She's going to be just fine, she has a broken arm, she may have hit her head a little bit." Gabor's hairdresser was at the wheel. Jan 2003: Zsa Zsa discharged from hospital, recovered enough from her accident. .
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/19
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/558
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/76
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/713
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/21
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/458
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/430
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/898
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/290
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/988
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/256
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/66
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/599
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/449
  • wp3ob0f2nz.pages.dev/121
  • zsa zsa gabor operacje plastyczne